podkreślił jednak, że absurdem jest stwierdzenie pełnomocnika rodziny Blidów o tym, że działania polityków PiS w sprawie zatrzymania Barbary Blidy świadczą, iż na szczytach poprzedniej władzy "istniała zorganizowana grupa przestępcza". Piotrowski ujawnił we wtorkowym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" szczegóły zeznań złożonych przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę w sprawie zatrzymania Blidy. Według adwokata, Kaczyński miał zeznać, że od lutego do kwietnia 2007 r. w jego kancelarii odbyło się pięć narad poświęconych najważniejszym śledztwom w kraju. Mecenas twierdził, że spotkania te nie były w żaden sposób rejestrowane; miano na nich omawiać strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom PiS. Zdaniem Piotrowskiego, działania polityków PiS w sprawie zatrzymania Barbary Blidy świadczą, iż na szczytach poprzedniej władzy "istniała zorganizowana grupa przestępcza". Piotrowski - jak twierdzi - nie obawia się, że po opublikowaniu we wtorek jego wywiadu w "GW", w którym padają te słowa, zostaną mu wytoczone procesy o zniesławienie. Kaczyński pytany w środę przez dziennikarzy w Sejmie o komentarz do słów Piotrowskiego powiedział, że o mecenasie mówi "z bólem", ponieważ "jest to człowiek, który był kiedyś jego partyjnym kolegą". - Nie ukrywam, że w trudnym dla mnie momencie bardzo mi pomógł. Za darmo bronił mnie w bardzo wielu sprawach, bo ja swego czasu miałem niezliczoną ilość procesów w połowie lat 90. (...) Mam wobec niego dług wdzięczności, więc proszę mnie zwolnić od tego obowiązku. Musiałbym mówić rzeczy niemiłe - powiedział prezes PiS. Dodał, że jest "dłużnikiem mecenasa Piotrowskiego". Jak podkreślił, "bez tej pomocy, byłby w naprawdę trudnej sytuacji". - Właściwie wszystkie te procesy skończyły się dla mnie pomyślnie, albo uniewinnieniem, albo umorzeniami - zaznaczył. J.Kaczyński dodał, że wobec Piotrowskiego nie ma "żadnych zobowiązań typu finansowego". Dopytywany dlaczego zatem Piotrowski "zmienił front" i formułuje zarzutu wobec niego odparł, że mecenas "w pewnym momencie - to był czas AWS - zaczął gwałtowanie ewoluować". - Nie wiem czym się naraziłem, może tym, że nie chciałem by był posłem - prosił mnie o to. Ale już zostawmy to, zarzut (o tym, że istniała zorganizowana grupa przestępcza) jest absurdalny - powiedział Kaczyński.