Podczas czwartkowej wizyty w gminie Brzeszcze wojewoda Stanisław Kracik nie ukrywał, że podziwia odwagę i wysiłek samorządowców i mieszkańców zalanych terenów. Bo to właśnie sami mieszkańcy wzięli na siebie znaczny ciężar walki z żywiołem. - To co pokazali wolontariusze, to jest heroizm czasu pokoju! To jest wielkie poświęcenie, to są ludzie, którzy nie śpią czwartą dobę - mówił Stanisław Kracik. Stojąc przy drodze, przez którą wartkim strumieniem przelewała się woda, opowiadał o swoich wrażeniach z gminy Lanckorona, gdzie wiele domów zniszczyły osuwiska. Postawa miejscowych wywarła na nim wielkie wrażenie: - Ich dzielność, opanowanie, solidarność wzajemna, budzi najwyższy szacunek. To są ludzie starsi, ale i młodzi. To jest coś nieprawdopodobnego, jak ludzie się potrafią w takich chwilach zachować. Więcej niż dzielnie. To jest wielkie bohaterstwo! Tego rodzaju obrazków, gdy ludzie pomagają sobie w chwilach próby, jest mnóstwo. - Ludzie dyżurują przy wałach. Chodzą nocami z pochodniami. Jak widzą, że idzie zamulona woda, która oznacza, że wał jest podmywany, to alarmują, układają worki - opowiadał wojewoda. Podkreślał, że skala kataklizmu była wyjątkowa. A woda, która doszła do Krakowa jest największa od 160 lat. - Nikt nie mógł się spodziewać, że spotka nas taka sytuacja. Gwałtowna ulewa, największa od 160 lat. Wiedzmy z czym się zmierzyliśmy, nie narzekajmy - dodał. Kracik zauważył, że wielką rolę w osłabieniu naporu wody odegrały zbiorniki w Goczałkowicach, Rożnowie czy Dobczycach. - Dzięki tym zbiornikom fala kulminacyjna zostało zredukowana od 40 do 60 proc. Bez tego mielibyśmy Kraków pod wodą - ocenił. Wspomniał też m.in. o obawach dotyczących czystości wody pitnej i pojawiających się plotkach o zatrutych ujęciach wody: - Nie ma dzisiaj zagrożenia epidemiologicznego. Służby, które odpowiadają za bezpieczeństwo ludzi, pracują w dyżurach całodobowych. Rozmawiano także o pomocy finansowej dla poszkodowanych. Gminy zbierają obecnie informacje o szkodach wyrządzonych mieszkańcom przez wodę. Dane zostaną przekazane do urzędu wojewódzkiego. - My pieniądze mamy. Czekamy na zgłoszenia dotyczące 6 tysięcy zł zapomogi. My to będziemy załatwiali od ręki, żeby nie mówić, że jeszcze szybciej - gwarantował wojewoda. Zachęcał też samorządowców do jak najszybszego przeprowadzenia inwentaryzacji przypadków, gdzie straty były szczególnie wysokie. - Jeżeli gmina udzieli wyższej zapomogi celowej, my się zobowiązujemy dać połowę z tego - zapewnił. Wizyta włodarza województwa nie trwała długo. - Zabieracie wojewodę, chcieliśmy pokazać mu jeszcze parę miejsc... - mówiła z niedosytem w głosie burmistrz Brzeszcz Teresa Jankowska. - Trzymaj się. Dzielna jesteś! - powiedział Kracik wsiadając do samochodu. PAWEŁ PLINTA pawel.plinta@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Ujawnimy raport o kanale ulgi! Znowu napad na stację benzynową Czy wójt chce sztucznie zawyżyć wysokość strat?