Zdaniem specjalisty ds. marketingu politycznego, jeśli Tusk zdecydowałby się na objęcie tej funkcji i zostałby wybrany, to optymalnym scenariuszem dla PO byłoby doprowadzenie do szybkich wyborów parlamentarnych - m.in. dlatego, że Tusk zdążyłby jeszcze do nich poprowadzić Platformę. - Od samej decyzji do przejęcia odpowiedzialności, do samej nominacji upływa czas, wtedy Platforma mogłaby się kąpać w takiej glorii chwały, sukcesu. To mógłby być taki właśnie "efekt Donalda Tuska" - ocenił Maliszewski. Jego zdaniem, w takiej sytuacji "namaszczona" na następcę Tuska mogłaby zostać obecna wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska lub marszałek Sejmu, wiceszefowa PO Ewa Kopacz. Według Maliszewskiego, gdyby Tuska miała zastąpić Bieńkowska, Kopacz objęłaby stanowisko szefowej PO. Z kolei gdyby kandydatką na premiera została Kopacz, wówczas byłaby także szefową PO, a Bieńkowska mogłaby pełnić funkcję wicepremier jak obecnie. "To mógłby być taki tandem" Jego zdaniem, Bieńkowska postrzegana jest jako profesjonalistka, ekspertka, Kopacz natomiast ma wizerunek osoby, która rozumie przeciętnych wyborców. - To mógłby być taki tandem - zauważył ekspert. Odnosząc się do głosów, iż kandydatem na szefa rządu mógłby zostać minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, Maliszewski stwierdził, że jest on na to stanowisko zbyt mało rozpoznawalny. W kontekście ewentualnych przetasowań w polityce krajowej ekspert wymienił natomiast nazwisko byłego premiera Jerzego Buzka; według Maliszewskiego, także Buzek mógłby zostać nowym szefem Platformy. Maliszewski zwrócił uwagę, że silny wizerunek ma szef MSZ Radosław Sikorski, jednak nie może on być brany pod uwagę, bo nie ma zaplecza w PO, a Tuskowi "trudno byłoby oddziaływać" na Sikorskiego. "Dla PO jest to scenariusz dużo bardziej ryzykowny" Zdaniem Maliszewskiego, mniej prawdopodobny byłby scenariusz, w którym Tusk zostałby szefem Rady Europejskiej i nie odbyłyby się przyspieszone wybory, tylko doszłoby do zmiany premiera. Ekspert ocenił, że dla PO jest to scenariusz dużo bardziej ryzykowny. Podkreślił w tym kontekście, że do wyborów parlamentarnych został rok, a Tusk "przez telefon nie będzie rządził Platformą". Jak mówił, przez rok minąłby także "efekt Tuska". Maliszewski wskazał natomiast, że taki scenariusz byłby korzystniejszy z punktu widzenia opozycji, która wolałaby "oczywiście przeczekać". Pytany, czy możliwe jest, że Tusk pozostałby na stanowisku szefa PO, będąc jednocześnie szefem Rady Europejskiej, Maliszewski odparł, że mogłoby to być jedynie rozwiązanie tymczasowe. - Donald Tusk mógłby stworzyć taki precedens na jakiś czas, by Platforma się nie podzieliła - wskazał. Byłoby to jednak możliwe tylko do czasu wyborów parlamentarnych - dodał. Źródła unijne twierdzą, że premier Tusk wyrasta na faworyta do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej po Hermanie Van Rompuyu. Według informacji PAP Tusk ma m.in. poparcie przyszłego szefa KE Jean-Claude'a Junckera. Decyzję podejmą przywódcy na sobotnim szczycie UE.