Zdaniem Maliszewskiego list Gowina do działaczy PO - w którym krytykuje on działania Platformy - miał służyć spolaryzowaniu partii i jasnemu podziałowi na tych polityków PO, którzy są zwolennikami Tuska i na tych niezadowolonych z działań partii i premiera. W niedzielnym liście otwartym do członków PO, Gowin podkreślił, że partia odniosła wiele politycznych sukcesów; niektóre jej działania poddał jednak krytyce. Polityk zwrócił m.in. uwagę, że Platforma miała być partią niskich i prostych podatków, tymczasem od paru lat je podwyższa. Wskazał też, że mimo licznych zapowiedzi, nie udało się ograniczyć zatrudnienia w administracji publicznej, a także ciągle brakuje kompleksowej polityki prorodzinnej. Premier Donald Tusk komentując list Gowina powiedział w poniedziałek, że z zadowoleniem wita fakt pojawienia się konkurentów w wyborach na szefa PO. Dodał jednak, że czytając list Gowina miał wrażenie, że ubiega się on o wygraną, "ale w innej partii politycznej". Wygrany bierze wszystko W ocenie Maliszewskiego, Tusk nakreślił scenariusz wydarzeń w partii już w ubiegły czwartek na posiedzeniu zarządu PO, gdy wyraźnie pokazał Gowinowi i Schetynie, że w wyborach na szefa Platformy, wygrany bierze wszystko, a przegrani zostaną w partii zmarginalizowani. - Gowin ze Schetyną nie mają wyboru, walczą o swoją przyszłość w partii, o możliwość negocjowania, co będzie się z nimi działo w Platformie po wyborach - podkreślił Maliszewski. Jak dodał, Schetyna czeka na odpowiedni moment, aby zgłosić swój akces w wyborach na szefa PO - zrobi to wtedy, gdy dojdzie do głębszego kryzysu, jak np. problemu z tzw. ustawą śmieciową, OFE czy z budżetem. - Jeżeli Gowin i Schetyna wywalczą sporą pulę głosów w wyborach wewnętrznych, to będą mieli możliwość negocjowania swojej pozycji w PO, jeżeli nie - to zostaną całkowicie zmarginalizowani. Premier Tusk nie daje im żadnego wyboru, oni walczą o przetrwanie, ta kampania będzie wojną domową, będzie bratobójcza i ostra - ocenił. Jak u Hitchcocka Jego zdaniem list Gowina, to początek ostrej kampanii wewnętrznej w PO. - Kampania będzie wyglądała tak, jak u Alfreda Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, później będzie jeszcze goręcej - ocenił politolog. Jak dodał, kampania, to czas, gdy sfrustrowani działacze partyjni będę wyciągali na światło dzienne brudy, sprawy korupcyjne czy kwestie nepotyzmu. Według Maliszewskiego kampania wewnątrz PO będzie budziła dużo emocji w mediach, a sama Platforma na kampanii straci - bo tak jest zawsze, gdy jest wyraźny, ostry konflikt personalny w partii. - Z drugiej strony kłopoty, które są w tle - takie jak sprawy gospodarcze - zostaną przykryte przez pojedynki personalne - zaznaczył. - Tusk jest murowanym zwycięzcą w wyborach o fotel szefa partii, ale z drugiej strony nie byłoby ogromnym zaskoczeniem, gdyby była druga tura w wyborach, myślę, że Gowin i Schetyna mogą mieć razem poparcie rzędu nawet 30 proc. - ocenił politolog. "Będą rozgrywać Tuska w dwa ognie" Według sondażu "Rzeczpospolitej" 69 proc. wyborców PO deklaruje, że chce, aby na czele partii pozostał Tusk; Schetyna zebrał 12,5 proc. głosów, a Gowin - 6 proc; pozostali - to niezdecydowani. Zdaniem Maliszewskiego między Schetyną a Gowinem nie będzie jawnego porozumienia, przeciwko Tuskowi. - Ale obaj będą korespondencyjnie rozgrywać Tuska w dwa ognie, będą zbierać głosy różnych niezadowolonych. Gowin będzie zbierał głosy sierot po POPiS-ie, a Schetyna będzie zbierał głosy osób, które są z nim związane w regionach - zaznaczył. - Gowin i Schetyna muszą walczyć i będą walczyli o to, żeby przekonać polityków PO, że nie jest pewne, iż Tusk już wygrał i głos na nich będzie głosem straconym - dodał politolog. Jego zdaniem nie ma już raczej szans na porozumienie Tusk-Schetyna. - Tusk pokazał, że chce jednoznacznie przeciąć kwestie sporów wewnętrznych w partii. Czeka nas ostra, trudna, bratobójcza walka, będzie nawet ostrzej niż w kampanii PO z PiS-em - uważa politolog. Stopniują napięcie? Zdaniem Maliszewskiego Gowin nie zostanie wyrzucony z partii ani za list do członków partii, ani za kolejne ewentualne "wyskoki". - Tusk potrzebuje przeciwnika w tej kampanii, jeżeli zaplanował legendę medialną o kampanii w PO, to przecież nie może rozgrywać sam ze sobą. Tusk nie chce być Jarosławem Kaczyńskim i nie będzie usuwać z partii polityków za pisanie krytycznych listów. To jest wykluczone - stwierdził. Maliszewski przewiduje, że Gowin i Schetyna mają plan "pięknie przegrać", być "moralnym zwycięzcą" w wyborach. - Oni chcą przetrwać w Platformie do czasu, kiedy Tusk okaże się obciążeniem i wtedy będą starać się odzyskać wpływy. Gowin i Schetyna nie mogą zrezygnować z tej walki, bo wtedy ktoś inny przejmie schedę po Tusku - i to osoba wyznaczona przez premiera - mówił politolog. Według niego Gowin i Schetyna nie mogą już teraz ogłosić decyzji o starcie w wyborach na szefa PO, ponieważ muszą stopniować napięcie, a takim "hamletyzowaniem" przyciągają uwagę mediów. Zarząd Krajowy PO zdecydował, że 29 czerwca odbędzie się Konwencja Krajowa PO, która ma zmienić statut partii, umożliwiając bezpośrednie wybory szefa partii. Po zmianie statutu odbyłoby się głosowanie, w którym wziąć udział mogliby wszyscy członkowie partii, a nowy szef partii mógłby być znany już w sierpniu. Ewentualna druga tura wyborów, gdyby w pierwszym głosowaniu żaden kandydat nie uzyskał wymaganego poparcia, odbyłaby się na przełomie sierpnia i września. Pierwotnie Konwencja Krajowa Platformy - czyli zgromadzenie przedstawicieli partii ze wszystkich regionów mające m.in. uprawnienia do zmiany statutu - planowana była na wrzesień.