W sobotę przypada 11. rocznica katastrofy samolotu Tu-154M, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, w której zginęło 96 osób. "Po 11 latach te sprawy nie są zamknięte" Małgorzata Wassermann, pytana, jak ocenia kwestię zbadania przyczyn katastrofy, stwierdziła, że "trudno być zadowolonym, gdy po 11 latach te sprawy nie są zamknięte". - Z drugiej strony trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że zaniedbania, do których doszło zarówno 10 kwietnia, jak i w kolejnych dniach, muszą rzutować na postępowanie wyjaśniające katastrofę, niezależnie, kto by go nie toczył - zaznaczyła. - Dla każdego prawnika, policjanta, biegłego sądowego, sędziego, czy każdego, kto się tym zajmuje, jest oczywistym, że jeżeli doprowadzi się do zadeptania śladów, nie przeprowadzi się oględzin miejsca zdarzenia, które są czynnością niepowtarzalną; jeżeli nie przeprowadzi się obligatoryjnych sekcji zwłok i innych czynności, to odtworzenie tego po latach jest bardzo trudne. Nie jest to tylko w tym postępowaniu, ale też niestety w innych głośnych postępowaniach w Polsce. Z bólem, ale i z dużym zrozumieniem, przyjmuję to, co się dzieje - mówiła. Śledztwo przedłużone Na uwagę, że Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało przedłużone do 31 grudnia 2021 r., Wassermann przyznała, że komunikat ten napawa ją optymizmem. - Nie, nie wiem na jakim etapie aktualnie są prace prokuratury, ale to nie znaczy, że te prace się nie toczą. Ten komunikat to potwierdza - stwierdziła. Wyraziła jednocześnie zadowolenie z faktu, że w pracę zaangażowane są gremia międzynarodowo, bo to - jej zdaniem - oznacza "po pierwsze wszechstronność tych badań, po drugie - daje też nam sporą szansę na to, że będzie trudno podważyć wyniki tych prac". - Jesteśmy przygotowani na to, że jaka by wersja wyników prac nie była, to my ją przyjmiemy. Natomiast na pewno będą środowiska w Polsce, czy też w Rosji, które będą ją chciały kwestionować - mówiła. - Cieszę się więc, że te międzynarodowe zespoły pracują i zdaję sobie sprawę, że robią to w bardzo trudnych warunkach i cierpliwie czekam na wyniki ich prac - dodała. Film z raportu podkomisji Wassermann, pytana o zaplanowaną na sobotę emisję filmu z raportu podkomisji do spraw ponownego zbadania przyczyn i okoliczności katastrofy rządowego samolotu pod Smoleńskiem, zaznaczyła, że nie ma wiedzy, co znajdzie się w tym raporcie. Zwróciła jednocześnie uwagę, że podkomisja ma zupełnie inny cel niż prokuratura. - Przypominam, że prokuratura ustala, czy doszło do przestępstwa i ewentualnie wskazuje przebieg i winnych. Podkomisja natomiast odtwarza przebieg katastrofy, aby wdrożyć zalecenia, żeby takie katastrofy się więcej nie powtarzały - wskazała. - Nie potrafię odpowiedzieć, jaka będzie publikacja ze strony podkomisji pana ministra Antoniego Macierewicza, ale wiem, że również i tam są ludzie, którzy bardzo ciężko i rzetelnie pracują. Sądzę, że po to tyle lat dają z siebie wysiłek, żeby były tego efekty - oceniła. Wassermann chciałaby audytu Wassermann pytana, czy podtrzymuje swoją niedawną wypowiedź, że podpisałaby się pod wnioskiem o audyt w podkomisji smoleńskiej przyznała, że tak. Zaznaczyła jednocześnie, że kiedy o tym mówiła, miała na myśli przede wszystkim nie tyle czas pracy podkomisji, ale to, że pojawia się w niej pewien dwugłos, który jest niepokojący dla rodzin ofiar katastrofy. - My nie potrafimy tego rozstrzygnąć ani nie posiadamy wiedzy specjalistycznej ku temu. Stąd rzeczywiście pewna forma takiej prośby, aby ktoś, kto jest do tego władny, przyjrzał się temu, co się dzieje w podkomisji - apelowała.