"Od roku powtarzam, że komisja będzie pracowała około dwóch lat, a premier - kto by nim nie był, a był nim Donald Tusk - będzie przesłuchany na końcu" - podkreśliła Wassermann pytana na konferencji prasowej o termin przesłuchania przez komisję b. szefa rządu. "Zwierzchnik wszystkich ministrów będzie przesłuchany na końcu. Był nim Donald Tusk i na końcu prac komisji zostanie przesłuchany Donald Tusk. I nie wiem, czy to będzie styczeń, grudzień czy kwiecień, bo nie jestem w stanie powiedzieć, ile razy będziemy przesłuchiwać Marcina P., ile będzie miał do powiedzenia" - mówiła. "Ja nie wiem, czy świadków będzie 50, 80 czy 120, bo to nie zależy ode mnie, tylko od prac komisji" - dodała Wassermann. Szefowa komisji ds. Amber Gold pytana, czy w dokumentach, które posiada komisja są jakiekolwiek dowody na to, że Sylwester Latkowski przekazał plan śledztwa Marcinowi P. podkreśliła, że w środę Latkowski wygłosił publiczne oświadczenie, że chciałby być przesłuchany przez komisję. "Porozmawiam, może na posiedzeniu zamkniętym, z członkami komisji nad tym wnioskiem, czy będziemy wzywać pana Latkowskiego i pana Majewskiego, ponieważ absolutnie wygrywa u mnie procedura karna, ja jestem absolutnym przeciwnikiem przesłuchiwania zarówno adwokatów, duchownych, jak i dziennikarzy i traktowałabym to jako ostateczność" - powiedziała Wassermann. "Ci panowie zgłaszają taką wolę, więc nie będziemy łamali w tym zakresie tajemnicy dziennikarskiej. Pan Latkowski wczoraj to uzasadniał, że po prostu jest zmuszony do tego, broniąc swojego dobrego imienia i jeżeli komisja podejmie taką uchwałę, to będziemy to badać" - dodała. Wassermann zaznaczyła, że jeśli chodzi o materiał dowodowy, w którym mogłoby znaleźć się potwierdzenie lub zaprzeczenie zeznań Marcina P. o rzekomym przekazaniu planu śledztwa przez Latkowskiego zaznaczyła, że nie chciałaby się wypowiadać w tej sprawie na tym etapie prac komisji. "Nie przypominam sobie, żeby gdziekolwiek był taki moment, w którym w tych wrażliwych momentach pojawiał się pan Latkowski, czy pan Majewski" - dodała. B. szef Amber Gold Marcin P. zeznał na środowym posiedzeniu komisji śledczej, że Sylwestra Latkowskiego poznał przez Michała Lisieckiego, wydawcę "Wprost". Jak dodał, Latkowski wraz z Michałem Majewskim chcieli napisać artykuł o Amber Gold bądź o nim samym. "Część tego spotkania była utrwalana czy nagrywana, część nie. Pan Latkowski mnie poinformował właśnie, tak mi się wydaje, że to pan Latkowski. To jest taki okres czasu, tak dużo informacji się przewinęło, mogę mylić te fakty, ale tak mi się wydaje, że pan Latkowski poinformował mnie wtedy o planie śledztwa" - powiedział Marcin P. Zaznaczył jednak, że może się mylić co do tego, że te informacje przekazał mu Latkowski. "Na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli" - podkreślił Marcin P. Odnosząc się w środę do tych stwierdzeń Latkowski napisał na Twitterze: "Marcin P. przeczytał plan śledztwa w artykule. Nigdy nie przekazywałem mu czegokolwiek. Każdy kontakt z Marcinem P. jest zarejestrowany". Również w środę Latkowski w TVP Info zadeklarował chęć stanięcia przed komisją śledczą ds. Amber Gold. "Wychodzi na to, że trzeba stanąć przed komisją śledczą" - powiedział.