- Jestem za wolną wolą, nawet jeśli jest to tak strasznie trudna kwestia, jak wybór pomiędzy życiem, a śmiercią dziecka, które ma bardzo ciężkie wady wrodzone, genetyczne - stwierdziła Małgorzata Kożuchowska. - (...) Każde życie jest godne bronienia - mówiła. "Nie wiem, dlaczego decyzja została podjęta w takim czasie" Jej zdaniem fakt, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. aborcji eugenicznej zapadł właśnie teraz, "jest wielkim nieszczęściem". - Mamy drugą falę pandemii i to jest problem, z którym powinniśmy sobie poradzić. Nie wiem, dlaczego została podjęta decyzja TK w takim czasie. Uważam, że to jest zło. Natomiast mleko się już wylało, kobiety wyszły na ulice i też uważam, że mają do tego prawo. Kobiety są wkurzone, poczuły się zlekceważone. Straciły poczucie bezpieczeństwa - oceniła aktorka. Jak mówiła, potrzebne jest wsparcie od państwa dla kobiet decydujących się wychowywać chore dziecko. - To tak trudne dylematy, decyzje, że kobieta nie może czuć się z nimi pozostawiona sama sobie - stwierdziła, zaznaczając przy tym, że "wydaje jej się, że to jeden z postulatów, o który walczą kobiety, które nie są po tej skrajnej stronie, która chce zmienić wszystko w naszym kraju". "Zawsze trzeba rozmawiać" - Ulica nie jest miejscem do podejmowania tego typu dyskusji - oceniła. - Jeśli jest taka wola po obu stronach, a wierzę, że jest, powinniśmy usiąść do stołu i rozmawiać na argumenty i starać się wypracować kompromis. Zawsze trzeba rozmawiać - przekonywała. - Każdy ma prawo protestować, ale nie zapominajmy w jakich warunkach się znajdujemy. Epidemia eskaluje straszliwie. Bardzo proszę młodych ludzi, którzy wychodzą na ulice - nie wracajcie do domów, tam gdzie są dziadkowie, gdzie są osoby starsze, chore. Macie przyjaciół, macie miejsce, gdzie będzie mogli pójść - zaapelowała.