"Prawo i Sprawiedliwość ma problem z ludźmi. To ludzie którzy stosują podwójną moralność - co innego w mediach, co innego na konferencji prasowej, co innego w życiu" - powiedziała wicemarszałek Sejmu odpowiadając we wtorek w Łodzi na pytania dziennikarzy. Kidawa-Błońska przypomniała, że Karczewski będąc marszałkiem Senatu, jako jedyny z marszałków, mieszkał w rządowej willi, podczas gdy wszyscy inni - w hotelu poselskim. "Skromność, szacunek dla pracy, szacunek dla innych powinny być głównym celem dla marszałka Senatu" - podkreśliła. Kidawa-Błońska zaznaczyła, że sytuacja jest szczególnie bulwersująca w kontekście wcześniejszej wypowiedzi Karczewskiego o konieczności "pracy dla idei" skierowanej do protestujących wówczas lekarzy rezydentów. "Tak naprawdę obraził młodych ludzi, lekarzy, którzy walczą o godne życie, godną pracę i myślą nie tylko o sobie, ale o rozwiązaniu problemów w polskiej służbie zdrowia" - dodała. Zdaniem Kidawy-Błońskiej, Karczewski powinien oddać pobrane wynagrodzenie. Płatne dyżury marszałka w szpitalu Portal TVN24 napisał w ubiegły piątek, że Karczewski jako senator, a potem wicemarszałek Senatu, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tys. zł, odbywając płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora. Z dokumentów, do których dotarł TVN24, wynika, że Ministerstwo Zdrowia uznało wtedy taką sytuację za niedopuszczalną. Podobną opinię wyrazili eksperci oraz Główny Inspektor Pracy. Posłowie Koalicji Obywatelskiej uważają, że Karczewski złamał prawo, w związku z czym zapowiedzieli skierowanie pism do Kancelarii Senatu, Ministerstwa Zdrowia, MRPiPS, Generalnego Inspektoratu Pracy oraz Naczelnej Izby Lekarskiej. Z kolei sam Karczewski podkreślał, że "był i jest przekonany", że wszystko robił zgodnie z prawem. "Miałem pełne przeświadczenie, że robię wszystko zgodnie z prawem, dlatego że miałem opinię prawników Kancelarii Senatu, iż jest to zgodnie z prawem" - oświadczył Karczewski. "Robiłem to przez wiele lat, będąc przekonany o tym, że jest to korzystne i z punktu widzenia społecznego, i dozwolone z punktu widzenia prawa" - dodał.