1 maja Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała: "jeżeli 10 maja PiS będzie chciało przeprowadzić pseudowybory w czasie pandemii usługą pocztową, to nie są wybory. Ja w takiej zabawie nie będę brała udziału jako obywatel i jako kandydat". Pytana w Polsat News, kto był autorem pomysłu bojkotu wyborów powiedziała, że "zdrowy rozsądek". "Tak naprawdę o tej decyzji wiedział cały sztab, wiedział przewodniczący Budka, wiedział sekretarz generalny (Marcin Kierwiński). Było łączenie zoomowe i wszyscy o tym wiedzieli" - dodała wicemarszałek Sejmu. "Mówienie, że w tym momencie można było robić te wybory, to znaczy, że byłyby sfałszowane i byłoby już po wyborach prezydenckich i dalibyśmy Andrzejowi Dudzie szansę na kolejne pięć lat" - oceniła Kidawa-Błońska. Podkreśliła, że "nie żałuje tej decyzji i gdyby trzeba było podjęłaby ją jeszcze raz". "Są rzeczy ważniejsze i dla mnie Polska, i to żeby prezydentem Polski był człowiek, który będzie reprezentował Polaków, a nie jednego lidera partii jest najważniejsze. Zrobiłabym po raz kolejny dokładnie to samo" - zaznaczyła.