W czwartek sędziowie Izby Pracy SN, którym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej powierzył zbadanie legalności działania Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej SN, orzekł, że tzw. nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej, a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu prawa UE - a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego. To potężny cios w reformę wymiaru sprawiedliwości wdrażaną od kilku lat przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Już w tej chwili jednak wiadomo, że ani KRS, ani Izba Dyscyplinarna SN nie zamierzają wykonać wyroku Sądu Najwyższego i powstrzymać się od działania - a to oznacza, że grozi nam chaos w działaniach wymiaru sprawiedliwości w gigantycznej skali. Komentując fakt, że mimo czwartkowego wyroku sędziowie Izby Dyscyplinarnej na razie nadal normalnie pracują, prof. Małgorzata Gersdorf stwierdziła w rozmowie z RMF FM wprost: "Biorą na swoją odpowiedzialność to, że jeszcze działają i mają zamiar działać. Nic na to nie poradzę". "Sądy muszą działać dalej w ramach swojej kognicji, w ramach tego, co nakazuje im Trybunał w Luksemburgu. Ja natomiast muszę zastanowić się, jakie mogę podjąć kroki administracyjne. Mam niewiele do zaoferowania co do tych kroków, ale na pewno wezwę tych sędziów do tego, żeby wstrzymali się od działań. Muszę to zrobić pisemnie po prostu" - podkreśliła prezes SN. W rozmowie z Patrykiem Michalskim zauważyła również, że ma ograniczone kompetencje wobec tej nowo powołanej Izby. "Ustawa o Sądzie Najwyższym nie daje mi dużego pola manewru co do tej Izby i sędziowie Izby Dyscyplinarnej muszą sami zadecydować, jak się zachowają w tej sytuacji" - zaznaczyła. Zdradziła również przy okazji: "Nie mam złych stosunków z szefem Izby Dyscyplinarnej, bo to jest mój student". "Tym niemniej wczorajsze orzeczenie Sądu Najwyższego ma szczególny walor: to nie jest zwykłe orzeczenie trzech sędziów - to jest orzeczenie, które realizuje orzeczenie Trybunału w Luksemburgu" - podkreśliła. Zdaniem prof. Gersdorf, w związku z czwartkowym orzeczeniem SN konieczna jest zmiana prawa. "Będę wzywać parlament, rząd, prezydenta do tego, żeby dostosowali nasze prawo do standardów unijnych, bo przecież te standardy unijne zostały przez Polskę zaaprobowane, podpisane i to są nasze standardy" - podkreśliła Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego. Patryk MichalskiOpracowanie: Edyta Bieńczak Czytaj na RMF24.pl