Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf w piątek była gościem porannej rozmowy w TOK FM. Zapytana o to, czy była na ślubowaniu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz, Stanisława Piotrowicza i Jakuba Steliny, odpowiedziała, że dostała zaproszenie, ale nie poszła, bo nie uważała tego za stosowne. "Jest trzech kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy czekają na objęcie tych funkcji od lat. I pan prezydent nie zaprzysięga ich, natomiast zaprzysięga nowych, mówiąc, że nie może nie zaprzysiąc. To tak trochę się kryguje Kancelaria Prezydenta" - powiedziała I prezes Sądu Najwyższego. Dodała, że już nie raz były w nocy ślubowania, "także to jest powód zasadniczy, dla którego ja nie poszłam". "Natomiast nie uważam, żeby to były dobre kandydatury na osoby mające piastować, czy już piastujące funkcję sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Osoby, które łamały Konstytucję w sposób bardzo znaczący i dlatego nie aprobuje takiego działania" - oceniła Gersdorf. "Nie wyrzucę tych sędziów po jednym orzeczeniu" Gersdorf zapytana o wczorajszy wyrok Izby Pracy, który stwierdził, że obecna KRS nie jest organem bezstronnym i niezawisłym, zaś Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa UE i krajowego, powiedziała, że "musi się zastanowić, jak odczytać ten wyrok". "Szczególnie ja muszę się nad tym zastanowić, co ja będę robić w tym zakresie. Orzeczenie jest jednoznacznie, ma bardzo duży walor dla wszystkich sądów. Ma prawie taki walor jak orzeczenie TSUE" - mówiła. "Ja nie zmienię ustawy, nie wyrzucę tych sędziów po tym jednym orzeczeniu. Mogę apelować do ustawodawcy, żeby zajął się poważnie tą sprawą, ponieważ od dawna SN i inne gremia kontestowały ustawę o SN w zakresie kształtowania Izby Dyscyplinarnej, również w zakresie KRS. Nieprawe łoże Izby Dyscyplinarnej wynika z tego, jak został ukształtowany KRS" - tłumaczyła w rozmowie w TOK FM.