Nowego I Prezesa SN trzeba było wybrać po tym, jak w styczniu z powodu ciężkiej choroby zmarł pełniący tę funkcję sędzia Stanisław Dąbrowski. Zwołane w nadzwyczajnym trybie zgromadzenie ogólne sędziów SN wyłoniło dwoje kandydatów dla prezydenta, który dokonuje ostatecznego wyboru. Kontrkandydatem prof. Gersdorf był prof. Lech Paprzycki - prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego, tymczasowo wykonujący obowiązki I Prezesa. W tej sytuacji 67-letni Paprzycki nadal będzie kierował Izbą Karną SN. Nowa I Prezes SN odebrała nominację w Belwederze, w obecności prawie wszystkich sędziów SN, prezesów innych sądów i Trybunału Konstytucyjnego, ministra sprawiedliwości oraz pozostałych oficjeli. Wręczając nominację prezydent Komorowski życzył prof. Gersdorf, aby umacniała autorytet Sadu Najwyższego, "którego poważne uprawnienia i niezależność są zagwarantowane w Konstytucji, ale autorytet żadnym przepisem zagwarantowany nie jest". - Ten autorytet tworzy i dobra tradycja Sądu Najwyższego, tworzą także jego prezesi - szczególnie I prezes - podkreślił prezydent, wspominając zmarłego w trakcie kadencji poprzednika prof. Gersdorf - sędziego Dąbrowskiego. Prezydent przypomniał, że Małgorzata Gersdorf została wskazana przez środowisko sędziowskie "na zasadzie oceny dorobku, oceny osobistego autorytetu i zdolności". - Nie potrzeba żadnych rozwiązań natury prawnej i zdaje się, że mamy możliwość cieszenia się pierwszym prezesem Sądu Najwyższego-kobietą, w Polsce - dodał. Gersdorf dziękując za nominację powiedziała, że to najwyższe wyróżnienie dla prawnika - i do tego kobiety. "Odczytuję to, jako wyraz zaufania do sędziów Sądu Najwyższego, ich autorytetu i jako zaufanie do kobiet, za co dziękuję" - podkreśliła. - To wielki zaszczyt, że mogę tę funkcję pełnić, i że otrzymałam tę nominację, ale odczytuję ją także, jako wielki obowiązek, który spoczywa na mnie - obowiązek dbania o dobro wspólne, o nasz kraj, o wymiar sprawiedliwości i niezależność, siłę i powagę Sądu Najwyższego - zaznaczyła. W jej ocenie spełni się to dzięki współpracy z innymi instytucjami państwa i dzięki autorytetowi, mądrości i znajomości rzeczy jej kolegów - sędziów SN. Dziękowała im też za wskazanie jej kandydatury. 61-letnia sędzia Małgorzata Gersdorf jest pracownikiem naukowym w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Wydziału Prawa i Administracji UW, profesorem tego uniwersytetu. Uchodzi za jeden z największych autorytetów w zakresie prawa pracy, jest autorką komentarzy i monografii z tej dziedziny. Na sędziego SN powołał ją w lipcu 2008 r. prezydent Lech Kaczyński. Po 1989 r. zasiadała w Społecznej Komisji Pojednawczej przywracającej do pracy osoby zwolnione w wyniku stanu wojennego za działalność polityczną. Przed powołaniem na sędziego współpracowała z Biurem Studiów i Analiz SN, była radcą prawnym w SN, a wcześniej partnerem w jednej z bardziej znanych kancelarii zajmujących się sprawami z prawa pracy. Reprezentowała m.in. telewizję TVN w głośnym procesie wytoczonym spółce przez Tomasza Lisa, po zwolnieniu go z tej telewizji. Sąd Najwyższy jest organem władzy sądowniczej powołanym m.in. do zapewnienia zgodności z prawem oraz jednolitości orzecznictwa sądów; rozstrzygania zagadnień prawnych, rozpoznawania protestów wyborczych oraz stwierdzania ważności wyborów i referendów. I Prezes SN z urzędu jest też przewodniczącym Trybunału Stanu. Na wyrok SN w izbie cywilnej czeka się średnio 10 miesięcy, w izbie pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych - 8 miesięcy, w izbie karnej - 6 miesięcy, wojskowej - do 2 miesięcy; do 2 miesięcy czekają też sędziowie na orzeczenie w sprawach dyscyplinarnych.