Malarz wyjaśnił też, w jaki sposób on jako funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozpoczął prace w resorcie sportu. Jak zaznaczył, miało to związek z kontrolą, jaką przeprowadzał w 2005 roku na zlecenie tego ministerstwa w Centralnym Ośrodku Sportu. Kiedy w 2006 roku powrócił do służby w ABW, przedstawiono mu propozycję, że ministerstwo zwróci się do kierownictwa Agencji o oddelegowanie go do resortu. W lutym 2006 roku rozpoczął pracę w MS, którą zakończył w sierpniu 2007 r. Jednocześnie zapewnił, że jego zatrudnienie w resorcie nie było związane z żadnymi działaniami ABW, tylko z wnioskiem ministra sportu o jego oddelegowanie. Zaznaczył, że na oddelegowanie funkcjonariusza ABW "pozwalają przepisy ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu". Podkreślił, że został oddelegowany w sposób jawny. - Osoby, które ze mną pracowały w Ministerstwie Sportu miały świadomość gdzie pracuję, nie było to żadną tajemnicą dla nikogo - dodał. Na pytanie Bartosza Arłukowicza (Lewica), w jaki sposób znalazł pracę w resorcie sportu, Malarz powtórzył, że został oddelegowany na wniosek ówczesnego ministra sportu Tomasza Lipca przez ówczesne szefostwo ABW. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy w czasie prac w resorcie sportu informował ABW o postępie prac legislacyjnych. - Odmawiam odpowiedzi na to pytanie z uwagi na obowiązek zachowania przeze mnie tajemnicy prawnie chronionej - zaznaczył. Dodał też, że jeżeli będą padały jakiekolwiek inne pytania dotyczące "jego relacji służbowych w Agencji", to będzie musiał odmówić odpowiedzi. Malarz odmówił odpowiedzi na pytanie posła PiS Zbigniewa Wassermanna, czy "w czasie prac nad ustawami stwierdził jakiekolwiek nieformalne, niezgodne z prawem działania bądź zaniechania uczestników tego procesu". - Panie pośle, niestety przykro mi bardzo, ale muszę odmówić odpowiedzi na to pytanie z uwagi na obowiązek zachowania tajemnicy prawnie chronionej - powiedział. Malarz jako przedstawiciel Ministerstwa Sportu na przełomie lat 2006/2007 brał udział w pracach zespołu powołanego w listopadzie 2006 r. przez ówczesną minister finansów Zytę Gilowską. Zespół ten pracował nad rządowym projektem nowelizacji ustawy hazardowej. - My sprawowaliśmy tam funkcję obserwatora bądź opiniodawczą, bo absolutnie nie mieliśmy wpływu na to, jak te przepisy są tam tworzone - powiedział Malarz. Zaznaczył, że decyzje, nad czym miał pracować zespół, zapadły "wyżej". On wiedział tylko "mniej więcej czym zespół ma się zajmować i jakie stoją przed nim cele". Podkreślił, że jemu jako przedstawicielowi resortu sportu zależało najbardziej na tym, aby utrzymać na tym samym poziomie lub zwiększyć wpływy Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. - Mieliśmy popierać ewidentne zwiększenie zysków Funduszu poprzez rozszerzenie systemu dopłat na inne gry oprócz gier prowadzonych przez monopol państwowy - powiedział. Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) pytał o poprawkę do projektu ustawy hazardowej, polegającą na obniżeniu podatku od wideoloterii z 45 proc. do 20 proc. w 2007 r, a następnie sukcesywnie podwyższanie go aż do 30 proc. w 2017 roku. - Ten zapis pojawił się w takcie prac zespołu. (...) Kiedy dokładnie, w jakim momencie, nie jestem w stanie sobie przypomnieć - powiedział Malarz. Dodał, że nie pamięta też, kto był autorem tej poprawki. Powiedział też, że nie pamięta, jakie było jego stanowisko ws. obniżenia podatków dla wideoloterii w czasie prac zespołu. Malarz nie pamiętał również, kiedy w pracach zespołu pojawiła się propozycja, zgodnie z którą gry hazardowe nieobjęte monopolem państwa, miały zostać objęte 10 proc. dopłatami ani kto był autorem tej poprawki. Pytany był również o rolę, jaką w pracach zespołu w MF odgrywał ówczesny prawnik Totalizatora Sportowego Grzegorz Maj (przesłuchany przez komisję śledczą wcześniej we wtorek). Powiedział, że Maj w pracach międzyresortowego zespołu "miał głos doradczy, opiniotwórczy niż jakiś merytoryczny". Jak mówił, podczas prac zespołu przedstawiciele TS nie mieli prawa głosu. - Pan (Grzegorz) Maj (były prawnik TS) raczej miał rolę konsultanta w tym zespole, nie był członkiem mającym prawo głosu na pewno - podkreślił Malarz. Odpowiadając na pytanie, powiedział też, że nie wie, jakie relacje łączą Maja i b. wicepremiera Przemysława Gosiewskiego. Świadek powiedział również, że na jednym z posiedzeń zespołu zajmującego się przygotowaniem projektu nowelizacji ustawy hazardowej Totalizator wskazywał, że koszty wprowadzenia wideoloterii będą tak wysokie, że zaczną się zwracać dopiero po kilku latach. Pytany o to, w jaki sposób do planów inwestycyjnych TS odnosił się minister sportu, Malarz odpowiedział: "nie uczestniczyłem w rozmowach ministra sportu z ówczesnym prezesem Totalizatora, bo wiem, że chyba jedna taka rozmowa była, ale pan minister raczej nie zwierzał mi się co do jego opinii na temat TS". Według Malarza, w trakcie prac zespołu propozycje w imieniu Totalizatora Sportowego składało "bodajże Ministerstwo Skarbu". - Jeżeli do prac zespołu wprowadzane były jakieś zapisy (...) dotyczące TS być może wnioskodawcą tych zapisów było Ministerstwo Skarbu jako ministerstwo nadzorujące Totalizator jako spółkę Skarbu Państwa - powiedział.