Komitet podkreśla też w informacji opublikowanej na swojej stronie internetowej, że załoga była źle przygotowana do lotu, ponieważ samolot wyleciał z Warszawy bez prognozy i informacji o stanie faktycznym pogody na lotnisku docelowym. Siły Powietrzne - jak powiedział ich rzecznik ppłk Robert Kupracz - wstrzymują się z komentarzami ws. katastrofy, do czasu zbadania wszystkich jej okoliczności. Z informacji przekazywanych przez wojsko krótko po katastrofie wynika, że prognoza pogody przed wylotem pokazywała, że są zachowane warunki do realizacji zadania. Wskazywano wówczas, że lotnisko w Smoleńsku nie jest objęte międzynarodowym system zbierania - co godzinę - depesz z lotniskowych biur meteorologicznych, a w takich sytuacjach dane meteo są przesyłane co trzy godziny z innych ośrodków. W przypadku Smoleńska, feralnego dnia, dane o pogodzie o godz. 8 zostały wprowadzone przez stację meteorologiczną oddaloną od lotniska o ok. 10 km. Po zakończeniu analizy warunków atmosferycznych i stopnia poinformowania załogi Tu-154M o pogodzie komitet podał, że załoga była terminowo informowana o trudnych warunkach meteorologicznych, w których podchodzono do lądowania. Według MAK, o godz. 10.41 warunki atmosferyczne były następujące: "wiatr przy gruncie 110-130 stopni, prędkość wiatru 2 m/s, widoczność 300-500 m, mgła, zachmurzenie 10 stopni warstwowe, dolna granica 40-50 m, temperatura: plus 1 - plus 2 stopnie C". "Warunki atmosferyczne na lotnisku w Smoleńsku (Siewiernyj) nie spełniały wymogów lądowania, o czym załoga była niejednokrotnie uprzedzana przez organy kierowania ruchem powietrznym oraz polską załogę samolotu Jak-40, lądującą na lotnisku w Smoleńsku (Siwiernyj) wcześniej" - czytamy. Jak podkreśla komisja, "organizacja obserwacji meteorologicznych na lotnisku w Smoleńsku (Siewiernyj) pozwoliła terminowo informować załogę o pogarszaniu się warunków meteorologicznych". Jednocześnie MAK pisze, że "wylot samolotu z Warszawy nastąpił bez znajomości prognozy i stanu faktycznego pogody na lotnisku docelowym". "Wspomnianych dokumentów załoga nie otrzymała" - napisano w informacji MAK. Jak pisze komisja, "niedociągnięcia polegające na braku danych meteorologicznych na lotnisku docelowym występowały także przy lotach z Warszawy 07.04.2010". Tego dnia do Smoleńska leciał premier Donald Tusk. Komisja zwraca też uwagę, że pogoda na lotniskach w Mińsku i Moskwie pozwalała 10 kwietnia na bezpieczne lądowanie. MAK kończy swój komunikat informacją, że trwa analiza materiałów z otrzymanego od firmy producenckiej (z USA) końcowego sprawozdania na temat oceny informacji zapisanych przez pokładowy system ostrzegania przed zderzeniem z ziemią TAWS oraz pokładowe komputery FMS w samolocie. Samolot Tu-154M, wiozący delegację na rocznicę zbrodni katyńskiej, rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. W katastrofie zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i przedstawiciele rodzin polskich obywateli pomordowanych przed 70 laty w Katyniu.