Dokument wręczył przedstawicielowi Polski przy MAK Edmundowi Klichowi wiceprzewodniczący MAK, szef jego Komisji Technicznej Aleksiej Morozow. Projekt końcowego raportu liczy 210 stron; napisany jest czcionką o rozmiarze 12. Jak dowiedziała się PAP, projekt raportu to rozwinięcie ustaleń zaprezentowanych w raporcie wstępnym MAK z maja. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) potwierdził, że dzisiaj o godz. 16.00 czasu moskiewskiego (godz. 14 czasu polskiego) w jego siedzibie odbędzie się konferencja prasowa poświęconą przekazaniu Polsce projektu raportu końcowego dotyczącego katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. Klich zapowiedział już, że projekt raportu zostanie niezwłocznie przesłany do Polski pocztą dyplomatyczną. Pułkownik Klich przyjechał do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego około godz. 9.15 (7.15). Towarzyszyły mu dwie osoby. Jedną z nich jest inny polski ekspert. Klich od rana zapoznawał się w siedzibie MAK w Moskwie z projektem raportu końcowego dotyczącego katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. MAK podał wcześniej, że przedstawicielowi Polski przedstawiona zostanie pełna informacja o treści projektu raportu. Oznajmił również, że nie przewiduje się upublicznienia tego dokumentu. Klich oświadczył we wtorek, że podczas środowej prezentacji projektu raportu najpewniej przedstawione zostaną najważniejsze fragmenty dokumentu. - Trudno zaprezentować całość w ciągu 2-3 godzin. Myślę, że będzie jakaś wizualizacja. Najpewniej omówione zostaną przyczyny - zauważył, zaznaczając, iż wszystko to jest jednak objęte klauzulą tajności. Przedstawiciel Polski przy MAK podał także, iż w środę otrzyma też odpowiedzi na pytania, które zadał Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu we wrześniu, jak również na pytania skierowane do strony rosyjskiej później. Polska będzie miała teraz 60 dni na przedstawienie swojego stanowiska, uwag i wniosków. Zostaną one następnie rozpatrzone przez Komisję Techniczną MAK. Przepisy nie narzucają MAK żadnych terminów, w jakich powinien on ustosunkować się do ewentualnych zastrzeżeń strony polskiej. W rozpatrywaniu przez Komisję Techniczną uwag Polski będą uczestniczyli polscy eksperci. Wiadomo już, że polscy specjaliści mają w wielu sprawach inne zdanie niż strona rosyjska. Dla przykładu, strona rosyjska przyjęła, iż w przypadku lotniska w Smoleńsku obowiązują procedury Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO), opisane w AIP Rosji. Polscy specjaliści się z tym nie zgadzają. Argumentują, że lotnisko Siewiernyj nie jest wyposażone według standardów ICAO, więc nie mogą tam obowiązywać procedury tej organizacji. Zwracają też uwagę, że smoleńskiego lotniska nie ma w AIP Rosji, co oznacza, że strona rosyjska nie uważa go za lotnisko cywilne dopuszczone do ruchu międzynarodowego. AIP Rosji to zbiór informacji aeronawigacyjnych, czyli danych o lotniskach, trasach lotniczych i obowiązujących procedurach. Raport może zostać podany do wiadomości publicznej dopiero po zakończeniu wszystkich tych procedur. Nastąpi to prawdopodobnie na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. 19 maja MAK ogłosił wstępny raport na temat katastrofy. Podał m.in., że w kabinie pilotów były dwie postronne osoby; drzwi do kabiny podczas lądowania były otwarte; przy wylocie załoga nie miała informacji o pogodzie w Smoleńsku, a kontrolerzy lotu i załoga polskiego samolotu Jak-40, który lądował wcześniej, informowali Tu-154M o pogarszaniu się pogody. Szefowa MAK Tatiana Anodina powiedziała wtedy, że zbadana musi być jeszcze kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę. Dwa miesiące później MAK podał, że warunki atmosferyczne w Smoleńsku nie spełniały 10 kwietnia wymogów lądowania, o czym załoga Tu-154M była informowana. MAK ustalił, że w chwili katastrofy widoczność sięgała 300-500 metrów, była mgła, a dolna granica chmur wynosiła 40-50 metrów. Zbieranie informacji na temat katastrofy MAK zakończył 23 września. Wtedy też rozpoczął redagowanie końcowego raportu.