Dokument na konferencji prasowej w siedzibie agencji Interfax zaprezentowała przewodnicząca MAK Tatiana Anodina i szef jego Komisji Technicznej Aleksiej Morozow. - Ta tragedia wstrząsnęła nie tylko Polską i Rosją, ale i całym światem - powiedziała Anodina. - Naszym obowiązkiem jest opublikowanie prawdy, nawet jeżeli jest gorzka - dodała. Przeczytaj polskie uwagi do raportu MAK - Bezprecedensowa liczba polskich ekspertów uczestniczyła w badaniu katastrofy smoleńskiej przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - oświadczyła Tatiana Anodina. Anodina poinformowała, że śledztwo przeprowadzono - w oparciu o decyzję polskiego i rosyjskiego rządu - na podstawie Konwencji Chicagowskiej. Jej zdaniem to jedyny dokument państwowy określający zakres prowadzenia śledztwa, odpowiedzialności państw i zasad publikacji raportu oraz uzasadnienia. - MAK zbadał już 519 wypadków lotniczych. W badaniu tej katastrofy otrzymaliśmy pomoc Polski, USA, krajów europejskich i Wspólnoty Niepodległych Państw - mówiła Anodina. Według niej, polskich ekspertów - w bezprecedensowej liczbie 24 osób oraz akredytowanego przy MAK płk. Edmunda Klicha z doradcami "niezwłocznie dopuszczono do prac". Anodina: Lot był międzynarodowy To był lot międzynarodowy, którego dowódca podejmuje samodzielną decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska - podała Anodina. Mówiąc o statusie lotu z 10 kwietnia 2010 r., Anodina powiedziała, że rejs ten był "jednorazowym lotem dotyczącym międzynarodowego transportu osób". - Zgodnie z przepisami rosyjskimi i normami międzynarodowymi, dowódcy tych załóg podejmują samodzielne decyzje o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję - dodała. Podkreśliła, że analogiczne przepisy obowiązują także w Polsce. Według Anodiny, bezprecedensowy był fakt przekazania Polsce czarnych skrzynek Tu-154M. Nie było pozwolenia MAK uznał, że załoga podjęła próbę lądowania mimo warunków meteo poniżej minimalnych. Polska załoga wielokrotnie dostawała informacje, że warunki na lotnisku nie odpowiadają minimum potrzebnemu do lądowania. Zdaniem MAK, samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy funkcjonował dobrze. Osoby obecne w kokpicie wpływały na pilotów, powodując presję na lądowanie. MAK poinformował, że nie było pozwolenia na lądowanie załogi w Smoleńsku. W organizacji lotu były istotne braki dotyczące przygotowania załogi i wyboru dodatkowych lotnisk. Dowódca załogi samodzielnie podejmuje decyzję o lądowaniu, więc wieża pozwoliła na lądowanie. Bezpośrednie przyczyny Bezpośrednie przyczyny katastrofy to nieodejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS, presja na załogę. Polska załoga otrzymywała wielokrotnie informacje, że warunki na lotnisku w Smoleńsku nie osiągają minimum potrzebnego, by można było lądować. Mimo to nie zdecydowała się na skorzystanie z lotniska zapasowego - wynika z raportu końcowego MAK. MAK zaprezentował ostatnie sekundy lotu Tu-154. Posłuchaj: Jak podkreśliła Anodina, załoga Tu-154M dostawała informacje o bardzo złych warunkach na lotnisku m.in. od strony białoruskiej, z samego lotniska i od załogi polskiego Jaka, która wcześniej wylądowała na lotnisku w Smoleńsku. - Mimo to nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. Ten fakt był początkiem powstania szczególnej sytuacji lotniczej. Załoga przy podejściu do lądowania opierała się wyłącznie o swoje narzędzia, podjęła próbę lądowania bez względu na bardzo złe warunki lotnicze, poniżej minimum potrzebnego do lądowania - podkreśliła Anodina. Alkohol u gen. Błasika We krwi Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika stwierdzono obecność alkoholu - ujawniła Anodina, prezentując ostateczny raport MAK. Poinformowano, że chodzi o 0,6 promila alkoholu we krwi. Błasik był w kokpicie samolotu, co według MAK wywoływało pośrednią presję na załogę. Obecność w kabinie dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany i gen. Błasika oraz przewidywana negatywna reakcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła presję na załogę Tu-154M, by lądować w Smoleńsku - powiedziała Anodina. W krwi członków załogi polskiego Tu-154M nie stwierdzono alkoholu - poinformował w Moskwie szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow. Równocześnie przewodnicząca MAK Tatiana Anodina podkreśliła, że w trakcie prac komisji stwierdzono m.in., iż w momencie katastrofy piloci byli "na swoich miejscach". Wcześniej w mediach pojawiały się sugestie, jakoby mogło dojść do przejęcia sterów np. przez Błasika. MAK: Nie ma zapisu wskazującego, że prezydent Lech Kaczyński polecił lądowanie w Smoleńsku Na nagraniach czarnych skrzynek polskiego Tu-154M nie ma zapisu poleceń prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wniosek o presji psychicznej, pod którą była załoga, został wysnuty na podstawie jej rozmów - mówili przedstawiciele rosyjskiej komisji MAK. Odpowiadali w ten sposób na pytania dziennikarzy, czy są jakieś dowody świadczące o tym, że pilotom wydane zostało polecenie lądowania i że była wywarta na nich presja psychiczna. - Wniosek o presji wywieranej na pilotów wysnuty został przez grupę polsko-rosyjskich ekspertów, psychologów, na podstawie nagrań rozmów załogi - mówił szef komisji technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK Aleksiej Morozow. Dodał, że spowodowana była ona już samą obecnością na pokładzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wysokich polskich urzędników i okolicznościami, celem lotu. Przewodnicząca komisji Tatiana Anodina dodała, że nie ma natomiast nagrań samych poleceń prezydenta. Załoga samolotu w stanie napięcia emocjonalnego Szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow prezentując ustalenia w sprawie katastrofy smoleńskiej zaznaczył, że załoga samolotu znajdowała się w stanie napięcia emocjonalnego podczas podchodzenia do lądowania. Podczas komentowania animacji ukazującej przelot i podejście do lądowania Tu-154M Morozow zaznaczył, że pogarszające się warunki pogodowe wymagały od dowódcy załogi mobilizacji rezerw psychologicznych. Cała załoga, zdaniem MAK, znajdowała się w stanie podwyższonego napięcia emocjonalnego i psychologicznego. Braki dot. przygotowania załogi W organizacji lotu samolotu Tu-154M były istotne braki dotyczące przygotowania i ukształtowania załogi oraz wyboru dodatkowych lotnisk - poinformowała Anodina. Anodina dodała podczas konferencji, na której zaprezentowano ustalenia Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, iż wylot samolotu odbył się bez posiadania przez załogę informacji o faktycznej pogodzie na lotnisku w Smoleńsku oraz bez zaktualizowanej informacji nawigacyjnej. MAK poinformował także, że według jego ustaleń, samolot przed wylotem z Polski i podczas lotu do Smoleńska był sprawny. Jak mówiła Anodina, przed zderzeniem z ziemią i uderzeniem w inne przeszkody nie było żadnych wybuchów - silniki i inne systemy działały prawidłowo. MAK: Wprowadzić zakaz przebywania postronnych osób w kabinie Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) postuluje, by wprowadzić zakaz przebywania osób postronnych w kabinie pilotów - powiedziała Tatiana Anodina. Jak powiedziała Anodina, chodzi o "wprowadzenie na poziomie ustawodawstwa narodowego zakazu znajdowania się w kabinie pilotów osób niebiorących bezpośrednio udziału w locie". Według Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK) należy też wprowadzić normy, które uregulują, że wszelki transport osób niezależnie od rodzaju lotnictwa "można dokonywać tylko w oparciu o standardy konwencji chicagowskiej, w tym także w zakresie ubezpieczenia pasażerów, załogi oraz odpowiedzialności". Anodina podkreśliła też, że przesądzanie o odpowiedzialności konkretnych osób nie leży w kompetencji MAK.