"To, co stało się w Gdańsku jest dla mnie rzeczą niewyobrażalną" - mówił Majchrowski. Dodał, że nie wie, jakie były przyczyny ataku na Pawła Adamowicza. W jego ocenia nałożyła się na to prawdopodobna choroba psychiczna sprawcy, ale też "zdziczenie obyczajów politycznych". "Z drugiej strony nałożyło się na to zdziczenie obyczajów politycznych, nakręcanie pewnych rzeczy, spirala wzajemnego obrażania się i inwektyw rzucanych przez wszystkich polityków. To odbija się też na mieszkańcach" - powiedział Majchrowski. Przypomniał, że kilka lat temu doszło do morderstwa w biurze poselskim jednej z partii (w 2010 r. w biurze poselskim PiS w Łodzi - PAP). "Znam pana prezydenta Pawła Adamowicza. Mieliśmy kontakty głównie przez Unię Metropolii Polskich. Trzymam kciuki za niego i jestem z jego rodziną. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze, ale zawsze to będzie pewnego rodzaju psychiczny uraz" - mówił Majchrowski. Dodał, że trzeba będzie się zastanowić nad środkami bezpieczeństwa. "Ten pan miał zdaje się plakietkę 'media'. Nie wiem, czy dostał ją legalnie, ukradł czy podrobił. (....) Trzeba będzie wprowadzić pewnie akredytacje i zachować środki bezpieczeństwa. Państwo też znacie się nawzajem, wiecie kto jest obcy, a kto nie. Jest prośba, żebyście pilnowali tego sami" - apelował do dziennikarzy. W niedzielę wieczorem Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem w Gdańsku przez mężczyznę, który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Prezydent Gdańska trafił do szpitala. Jest w bardzo ciężkim stanie. Napastnika zatrzymano.