Magistrze, do łopaty!
Najwyższe podwyżki w 2007 r. dostali pracownicy najniższego szczebla: pokojówki, kelnerzy, budowlańcy. Powód? Ludzi wykonujących te zawody najbardziej u nas brakuje - wyjaśnia "Metro".
W 2007 r. płace Polaków wzrosły średnio o 12 proc. To jednak nie oznacza, że każdy z nas zaczął zarabiać o tyle więcej. Zdaniem pracodawców i ekonomistów wzrost przeciętnego wynagrodzenia wywindowały rosnące w zawrotnym tempie zarobki pracowników najniższego szczebla. Według GUS już w pierwszych trzech kwartałach 2007 r. w budownictwie płace wzrosły o prawie 16 proc. Z sondażu internetowego firmy Sedlak & Sedlak wynika z kolei, że w porównaniu z 2006 r. w tej branży płace wzrosły aż o 26,9 proc., a w usługach o prawie 22 proc.
- Badania nie pozostawiają wątpliwości: największa grupa osób, które wyjechały z Polski, to ludzie z podstawowym i średnim, technicznym wykształceniem - wyjaśnia Małgorzata Rusewicz, ekspert z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". - Dlatego ci, którzy zostali w kraju i chcą pracować w prostych zawodach, mogą mieć dużo większe wymagania płacowe niż rok czy dwa lata temu.
Na własnej skórze odczuwają to pracodawcy: kiedyś to oni wybierali sobie pracowników, teraz jest odwrotnie.
Małgorzata Rusewicz przewiduje, że i ten rok dla pracodawców nie będzie najlepszy. Coraz więcej europejskich krajów kusi Polaków, a do tego niebawem ruszy budowa dróg i stadionów na Euro 2012. - Dlatego można się spodziewać, że ludzie słabo wykształceni, ale chętni do wykonywania nieskomplikowanych prac, będą mieli coraz większe wymagania - podsumowuje ekonomistka z Lewiatana.
INTERIA.PL/PAP