Prezydent Duda rozpoczął wizytę w Stanach Zjednoczonych, gdzie m.in. weźmie udział w dorocznej sesji ONZ i wygłosi dwa przemówienia - pierwsze dotyczące migracji i uchodźców, a drugie poświęcone zrównoważonemu rozwojowi. Polski delegacja na czele z prezydentem zatrzymała się w hotelu zlokalizowanym na Manhattanie, w dzielnicy Nowego Jorku, w której doszło do eksplozji. Jadnak jak poinformował Magierowski - "wszystko pod kontrolą", hotel prezydenta znajdował się w znacznym oddaleniu od miejsca wybuchu. Eksplozja nastąpiła na 23 ulicy między 6 a 7 aleją, w ruchliwej i prestiżowej dzielnicy Chelsea, niedługo przed godz. 21 (3 rano czasu polskiego). Jak podaje policja, wybuchła bomba podłożona w śmietniku, a ściślej tzw. improwizowane urządzenie wybuchające (improvised explosive device - IED), czyli domowym sposobem sporządzony ładunek wybuchowy. Skrótu IED używa się dla określenia prymitywnych bomb używanych przez terrorystów w Iraku i Afganistanie.