W oświadczeniu Magdalena Adamowicz podkreśliła, że "postępowanie o rzekome składanie fałszywych zeznań podatkowych prowadzone jest w trybie administracyjnym od wielu lat". "Obecnie sprawa znajduje się na etapie postępowania kasacyjnego, w którym dochodzę swoich praw i dążę do wyjaśnienia wszystkich jej aspektów" - wskazała. Adamowicz podkreśliła, że w związku z wniesieniem aktu oskarżenia, w najbliższym czasie zamierza podjąć "stosowne działania prawno-procesowe". Wśród tych działań wymieniła: złożenie wniosku do Naczelnego Sądu Administracyjnego o przyspieszenie wyznaczenia terminu rozpraw i przeprowadzenie ich w trybie jawnym, otwartym dla publiczności oraz wystąpienie do Szefa Krajowej Administracji Skarbowej o ujawnienie wszelkich informacji stanowiących tajemnicę skarbową dotyczących niniejszej sprawy. Jej zdaniem wymienione czynności "pozwolą opinii publicznej zapoznać się ze szczegółami sprawy i dokonać jej oceny przez pryzmat wszystkich istotnych okoliczności. Adamowicz: Nie zalegam z podatkami Europosłanka zaznaczyła jednocześnie, że formułowane wobec niej zarzuty dotyczące "rzekomego prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej w zakresie najmu nieruchomości" są według niej "bezpodstawne". "Przychody z najmu były jawne, rozliczane od samego początku w formie zryczałtowanego podatku od najmu, tak jak to czynią setki tysięcy podatników" - podkreśliła w oświadczeniu. Jak również napisała, "prawo daje podatnikowi możliwość wyboru sposobu opodatkowania. Na potrzeby rozliczenia podatku, wybrałam ryczałt 8,5 proc. - zgodnie z moją najlepszą wiedzą opartą na oficjalnych interpretacjach podatkowych. Co więcej, każdego roku wysyłałam do urzędu skarbowego oświadczenie, że w danym roku podatkowym wybieram sposób opodatkowania najmu w postaci ryczałtu. Sprawa dotyczy roku 2011 i 2012. Od 2007 roku wielokrotnie sprawdzano moje rozliczenia podatkowe. W 2015 r. organ podatkowy zmienił interpretację i stwierdził, że powinnam była prowadzić pozarolniczą działalność gospodarczą". "Pomimo tego, że nie zgadzam się z interpretacją organu podatkowego, a rozstrzygnięcia w sprawie nie są ostateczne, to pragnę poinformować, iż wszystkie podatki bezpośrednio po otrzymaniu decyzji natychmiast zapłaciliśmy i z żadną kwotą podatku nie zalegam. Nie może więc być mowy o jakimkolwiek uszczupleniu należności publicznoprawnych" - podkreśliła Adamowicz. Wyraziła jednocześnie nadzieję, że sprawa zostanie rozstrzygnięta przez NSA. "Jestem przekonana, że rozstrzygnięcie będzie obiektywne i zapadnie w oderwaniu od wszelkich względów politycznych" - czytamy w oświadczeniu. Europosłanka dodała, że "po zapoznaniu się z aktem oskarżenia, wyda szczegółowe oświadczenie w tej sprawie". Adamowicz zataiła dochody? Z informacji przekazanych przez Prokuraturę Krajową wynika, że Magdalena Adamowicz w zeznaniach podatkowych za lata 2011-2012 miała zataić odpowiednio prawie 300 tys. zł. i 100 tys. zł dochodów. Prokuratura zarzuca jej też nierozliczenie dochodów z wynajmu mieszkań, jako prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej. Według śledczych, uszczuplenie podatku wyniosło prawie 120 tys. zł. Za czyny te grozi grzywna lub kara pozbawienia wolności. Oskarżenie obejmuje też jej matkę Janinę. Prokuratura zarzuciła jej składanie fałszywych zeznań w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym prezydenta Gdańska oraz w postępowaniu karnym. Według śledczych, kobieta podczas przesłuchania jako świadek złożyła fałszywe zeznania dotyczące posiadania przez dziadka europosłanki setek tysięcy zł. oszczędności, które miały zostać przekazane Pawłowi i Magdalenie A. jako darowizna. Prokuratura wskazała, że w rzeczywistości dziadek eurodeputowanej nie dysponował znacznym majątkiem. Akt oskarżenia w tej sprawie objął też dwóch biznesmenów oraz pracownika samorządowego.