Macierewicz ocenił, że wśród spotkań, jakie odbył w czwartek w Brukseli, najważniejsze było to z szefem Pentagonu. "Miało szczególne znaczenie ze względu na to, że odbywało się w perspektywie z jednej strony zbliżającej się wizyty prezydenta Trumpa w Warszawie, a z drugiej strony sesji, która miała dziś miejsce, podsumowującej dorobek związany z sytuowaniem batalionowych grup bojowych na flance wschodniej. (...) Podjęliśmy decyzję o ustanowieniu bezpośredniego, osobistego kontaktu między obu ministrami. Podjęliśmy decyzję o wypracowaniu wspólnego planu rozwoju obrony antyrakietowej i rakietowej i przeprowadziliśmy analizę sytuacji współdziałania naszych wojsk z perspektywy trwałej obecności armii amerykańskiej w Polsce" - powiedział Macierewicz. Wspólne przedsięwzięcia techniczne Zaznaczył, że obie strony bardzo wysoko oceniły zarówno spotkanie, jak i dotychczasową współpracę. Podkreślił, że oba państwa przywiązują wagę do modernizowania sił zbrojnych, przypominając przyjęty przez rząd projekt ustawy zmierzający do zwiększenia nakładów obronnych i liczebności armii do 200 tysięcy. Jak powiedział Macierewicz, rozmowa o modernizacji technicznej dotyczyła "wspólnych przedsięwzięć w zakresie przemysłu obronnego". "Głównie dotyczy to systemu antyrakietowego i systemu rakietowego HIMARS" - zaznaczył. HIMARS to amerykański system artylerii rakietowej na platformach kołowych, proponowany Polsce w ramach programu Homar. Szef MON poinformował, że rozmowy w Brukseli dotyczyły też rosyjsko-białoruskich ćwiczeń Zapad. "W zasadzie nie było dzisiaj takich obrad, podczas których nie przywoływano tych ćwiczeń jako istotnego zagrożenia dla stabilizacji flanki wschodniej i związanych z tym problemów. Także w mojej rozmowie z sekretarzem Mattisem sprawa ćwiczeń Zapad była podejmowana i omawiana. Obie strony wyraziły zaniepokojenie tymi ćwiczeniami i powtarzającymi się podczas tych ćwiczeń różnorodnymi działaniami, które zagrażają europejskiemu bezpieczeństwu" - zaznaczył. Macierewicz: Osiągnąć takie zdolności, aby móc samemu powstrzymać atak Pytany o perspektywę czasową amerykańskiej obecności w Polsce, Macierewicz odparł, że zależy ona od sytuacji bezpieczeństwa. "Ja bym nie stawiał żadnej bariery obecności amerykańskiej w Polsce" - zaznaczył. Dodał, że obecność wojsk USA jest ściśle związana z rosyjską agresją wobec Gruzji, a potem Ukrainy, złamaniem norm prawa międzynarodowego i zagrożeniem dla krajów europejskich. "Kiedy zagrożenie zniknie, nie będzie potrzeby, żeby wojska amerykańskie, czy wojska natowskie stacjonowały w Polsce" - zaznaczył. Dodał, że Polska patrzy na traktat waszyngtoński nie tylko z perspektywy art. 5, który mówi o wzajemnym wsparciu, ale też art. 3, który mówi, że każde państwo zobowiązuje się do tego, żeby tak prowadzić własną politykę obronną, by być zdolnym do samodzielnej obrony. "Tyle mówi art. 3. Polska podjęła wysiłek finansowy i organizacyjny w tym celu, aby w latach 2030-2032 osiągnąć takie zdolności i móc samemu powstrzymać ewentualny atak. Co nie znaczy, choć słyszałem takie opinie, że Polska rezygnuje ze wsparcia NATO czy z naszego solidarnego wsparcia dla innych państw NATO. Wręcz przeciwnie. Im będziemy silniejsi, tym w większym stopniu będziemy w stanie oddziaływać i wspierać naszych sojuszników. Nie stawiałbym tutaj granicy liczonej w latach, raczej liczonej w sytuacji, w strukturze zagrożenia dla bezpieczeństwa - powiedział. Ważna deklaracja Macierewicz przypomniał, że w Brukseli miało miejsce spotkanie państw, które przyjmują na swoje terytorium batalionowe grupy bojowe i państw, które przekazują wojska do tych grup. "Opublikowano po nim deklarację, wśród której znalazło się nie tylko to fundamentalne stwierdzenie, że batalionowe grupy bojowe na flance wschodniej są skutkiem agresji rosyjskiej, są odpowiedzią na rosyjską agresję, to jest ruch obronny, a nie agresywny. Jego funkcją jest obrona przed imperializmem rosyjskim, a nie w żadnym wypadku jakikolwiek ruch, który miałby komukolwiek grozić - powiedział. Szef MON zwrócił też uwagę na część deklaracji o wielonarodowym dowództwie dywizyjnym w Elblągu. "To jest niesłychanie ważna deklaracja wszystkich państw współtworzących batalionowe grupy bojowe, bo ona oznacza, że to właśnie tam będzie się mieściło dowództwo wszystkich czterech batalionowych grup bojowych" - powiedział. Dodał, że rozmowy dotyczyły też udziału Polski w obronie południowej flanki i zwalczaniu terroryzmu. "W tym kontekście rozmawialiśmy też o Afganistanie. W ostatnim miesiącu polscy komandosi odnieśli niesłychany sukces, który był przedmiotem wymiany zdań między sekretarzem obrony i mną. Wojska afgańskie, które zostały przygotowane i wspomagane przez polskich komandosów, uwolniły 11 więźniów z talibskiego więzienia. Więźniowie byli tam przetrzymywani cztery miesiące, odnaleziono także duże składy broni. Ten rodzaj misji wpierającej będzie przez Polskę kontynuowany. Nasze zaangażowanie tam to - już po wzroście, jaki ostatnio miał miejsce - 250 żołnierzy, policjantów i żandarmów. Oni sami nie walczą, ale wspierają, uczą, doradzają wojskom afgańskim. One mają rzeczywiste sukcesy" - powiedział Macierewicz. Z Brukseli Łukasz Osiński(PAP)