"Była relacja prywatnych stacji czy takich jak TV Trwam, nie było telewizji publicznej. Oczywiście nasi wrogowie, ci, którzy przez lata robili wszystko, żeby upowszechniać kłamstwo smoleńskie, mieszali nas z błotem, wykorzystywali wszystkie możliwości medialne, polityczne i różne inne, żeby przedstawić ludzi dążących do prawdy w najgorszym możliwym świetle, przyjęli to z radością" - podkreślił b. szef MON w "Rozmowach niedokończonych" w Radiu Maryja. Wskazał, że "oni" odczytali to jednoznacznie. "Dają temu jednoznaczny wyraz, jako odcięcie się publicznej telewizji od raportu państwowej komisji, którą kieruję" - dodał. "Jestem głęboko przekonany, że TVP jednak ten raport opublikuje. W innym wypadku musiałbym przyznać rację, że doszło do rekonfiguracji sytuacji i nie można już mówić o prawdzie ws. katastrofy smoleńskiej. (...) To by znaczyło, że nadal są takie ośrodki w państwie, które uznają raport komisji Millera za ważny; raport, który mówi o tym, że tragedii smoleńskiej winni są polscy piloci, generał (Andrzej) Błasik, że winien jest prezydent (Lech) Kaczyński. Znaczyłoby to, że polska telewizja publiczna popiera stanowisko rosyjskie" - wspomniał Macierewicz. Jego zdaniem nie chodzi tylko o ludzi w Polsce, którzy w sposób straszliwie kłamliwy oczerniali polskich pilotów, wojsko, gen. Błasika i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "To by znaczyło, że są takie siły, które popierają stanowisko rosyjskie. To Rosjanie w raporcie pani (Tatiany) Anodiny sformułowali tezę o tym, że to był kontrolowany lot do ziemi, że to była wina pilotów, a generał Błasik był pijany, zmusił pilotów do lądowania na polecenie prezydenta Kaczyńskiego. Zwracam się do wszystkich, którzy o tym zdecydowali - do pana prezesa Kurskiego, żeby się opamiętali. Jest granica nieroztropności w tej sprawie" - stwierdził. B. minister obrony ocenił, że próba bojkotu prawdy byłaby czymś strasznym. "Wierzę głęboko, że wkrótce raport zostanie przez TVP opublikowany" - wspomniał Macierewicz.