Macierewicz podczas czwartkowej konferencji w Sejmie przytoczył odczyty przebiegu wydarzeń w kokpicie tuż przed katastrofą zawarte w raporcie MAK, raporcie komisji Jerzego Millera i analizie Instytutu Ekspertyz Sądowych. W raporcie MAK - jak wynika z prezentacji, którą przedstawił - od godz. 8:40:59 do 8:41:04 widnieje zapis mówiący o "odgłosie zderzenia z drzewami". W raporcie Millera jest mowa o "odgłosie przypominającym stuknięcie" i "zmianie akustyki". Zaś w analizie Instytutu Sehna - jak mówił - od godz. 08:41:01 do końca nagrania jest mowa o "odgłosach przemieszczających się przedmiotów". - Dźwięk odgłosu przemieszczających się przedmiotów, który zaczyna się przed momentem przypisywanym dotychczas uderzeniu w drzewo, trwa już do końca tej tragedii, a uderzenia w drzewo w ogóle nie ma. W odczytach Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna nie ma w ogóle dźwięku, któryby został określony jako uderzenie w drzewo - mówił Macierewicz. - Cała konstrukcja propagandowo-polityczna mówiąca o uderzeniu w drzewo, opierająca się na wcześniejszym odczycie, została pogrzebana. Jest zupełnie inny dźwięk niż ten, który był dotychczas przypisywany drzewu, mianowicie odgłos przemieszczających się przedmiotów. Ten dźwięk trwa blisko 6 sek. do końca tragedii - kontynuował polityk PiS. Tez Macierewicza nie chciał skomentować rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. - My tylko przedstawiliśmy opinie ekspertów - powiedział PAP. Słów posła PiS nie chciał komentować także b. akredytowany przy rosyjskim MAK przedstawiciel Polski płk Edmund Klich. - To są wywody polityczne Macierewicza, nie komentuję tego - powiedział PAP. Macierewicz powiedział, że swoją prezentację dedykuje premierowi Donaldowi Tuskowi. Tusk zapowiedział, że decyzję w sprawie ewentualnego wznowienia prac komisji Millera, która badała przyczyny katastrofy smoleńskiej, podejmie w piątek po spotkaniu z członkami tej komisji. Premier nie widzi jednak na razie podstaw do ich wznowienia. Macierewicz powiedział też, że wypowiedzi Millera w mediach wskazują, że komisja, której przewodniczył, twierdzi, że gen. Błasik był w kokpicie - jedynie na podstawie ustaleń MAK mówiących o tym, że ciało generała zostało znalezione w sektorze nr 1. - Decyzja umieszczenia słów w usta pana Błasika nie była decyzją żadnego eksperta, nie była wynikiem badania przez żadną pracownię, laboratorium. Była samowolną decyzją komisji - mówił Macierewicz. Zaznaczył, że w sektorze nr 1 znalazły się także części samolotu np. ze śródpłacia, a nie tylko z przedniej części maszyny. - Żaden polski prokurator nie oglądał na miejscu tragedii ciała pana generała Błasika. Niech generał Parulski pokaże tego prokuratora, który tam na miejscu w sektorze nr 1 identyfikował ciało gen. Błasika - podkreślał polityk PiS. W poniedziałek zaprezentowano opinię biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zawierającą odczyt czarnej skrzynki Tu-154M. Nowe odczyty stenogramów nie zawierają słów przypisanych dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzejowi Błasikowi.