O tej decyzji poinformował na wtorkowym posiedzeniu zespołu jego szef Antoni Macierewicz (PiS). Chodzi o dokument zatytułowany "Uwagi Akredytowanego Przedstawiciela Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym do projektu raportu końcowego z badania katastrofy lotniczej samolotu Tu-154M, która wydarzyła się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem" z 30 listopada 2010 r. sporządzony przez płk. Edmunda Klicha, polskiego akredytowanego przy komisji MAK. - Nie ma wątpliwości, że obowiązkiem premiera Donalda Tuska było wykorzystanie tego raportu i wyciągnięcie z niego wszystkich konsekwencji, które zapowiadał, ale nie zrealizował na forum międzynarodowym. Otrzymał pełny, kompetentny materiał wskazujący na odpowiedzialność rosyjską od osoby, która reprezentowała polskie państwo i była wyposażona we wszystkie narzędzia pozwalające analizować sytuację. Jednak schował go pod siedzenie i dalej nic z tym nie zrobił. Wnioski Edmunda Klicha są bezsporne: strona rosyjska jest odpowiedzialna - powiedział Macierewicz. Szef zespołu parlamentarnego mówił też, że nie dopełnić swoich obowiązków mieli również b. szef MSWiA Jerzy Miller i Edmund Klich. - Jerzy Miller jako autor polskiego raportu nie uwzględnił 90 procent z informacji, które przekazał mu akredytowany, a miał obowiązek je zawrzeć. Bez żadnego uzasadnienia ukrywał faktyczną winę Rosjan - powiedział Macierewicz. Klich został zaproszony, ale się nie stawił Z kolei - jak mówił Macierewicz - "Edmund Klich, widząc co się dzieje nie ujawnił swojego raportu, chociaż jest państwowym urzędnikiem". - To nie jest tak, że urzędnik, który jest w posiadaniu dowodów jak doszło do śmierci polskiego prezydenta i polskiej elity, może ten fakt ukryć. Nie może - powiedział polityk PiS. Macierewicz poinformował, że Edmund Klich został zaproszony na wtorkowe posiedzenie zespołu, jednak się na nie nie stawił. W jego trakcie odczytywano fragmenty uwag akredytowanego przedstawiciela Polski przy MAK. Znajdują się one również na stronie zespołu. W opublikowanych fragmentach zwrócono uwagę m.in., że raport MAK jest zlepkiem różnych poglądów i że świadczy to o dużym pośpiechu i bardzo nieprofesjonalnym przygotowaniu. "Fakt ten należy podkreślić" "Piszącym zależało na szczególnym podkreśleniu wpływu nacisków, które ich˙zdaniem pochodziły jednoznacznie od Głównego Pasażera na co nie ma żadnego potwierdzenia w˙materiałach dowodowych i polega raczej na swobodnej ocenie dowodów. Fakt ten należy zdecydowanie podkreślić w uwagach strony polskiej do projektu raportu. (...) Wniosek, że dowódca (samolotu PAP) w ostatnim etapie lotu oderwał wzrok od przyrządów jest niczym nie potwierdzony i˙ma jedynie odwrócić uwagę czytających od kardynalnych błędów popełnionych przez kierownika strefy lądowania" - można przeczytać w prezentacji zespołu parlamentarnego zawierającej cytaty z raportu Klicha. Inne przytoczone fragmenty brzmią: "Komisja Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wybiórczo stosuje przepisy wykonywania lotów tak aby cała odpowiedzialność za wypadek została przypisana stronie polskiej"; "Należy bezsprzecznie uznać, że jedną z przyczyn katastrofy było zbyt późne podanie komendy 'Horyzont' przez kierownika strefy lądowania. Stanowisko MAK w tej sprawie jest inne"; "Wniosek, że po komendzie 'Horyzont' wydanej przez kierownika strefy lądowania nie było działań załogi w˙celu przerwania zniżania jest bezpodstawny. Działania były natychmiastowe, ale komenda była wydana zbyt późno i bezpieczne wykonanie manewru nie było już możliwe".