- Wydaje się, że po odnalezieniu śladów materiałów wybuchowych pod Smoleńskiem, we wraku, doszliśmy do pewnego stanu, który musi uzyskać naszą reakcję, który musi uzyskać nową jakość - powiedział Macierewicz na piątkowej konferencji prasowej. Dlatego zwrócił się do strony rządowej i do ekspertów komisji, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, o "podjęcie otwartej, uczciwej, obiektywnej, profesjonalnej dyskusji, najlepiej na jednym z uniwersytetów warszawskich". Według niego podczas takiej debaty, w obecności mediów, będzie można "przedyskutować wszystkie kwestie i przedstawić wszystkie argumenty na rzecz wersji, której próbowała dotychczas bronić strona rządowa, a także tych informacji, tych eksperymentów i analiz, które zebrał i przedstawia zespół parlamentarny". "Ona jest Polsce bardzo potrzebna" Macierewicz powiedział, że debata powinna dotyczyć przynajmniej trzech obszarów: "przygotowań do wylotu, zwłaszcza gwarancji zabezpieczenia kwestii technicznych, kwestii bezpieczeństwa fizycznego i dyplomatycznego, samego przebiegu katastrofy, i oczywiście norm i sposobów analizowania, używania narzędzi prawnych dla wyjaśnienia tragedii". - Te trzy obszary powinny być przedmiotem profesjonalnej, obiektywnej, niepolitycznej dyskusji ekspertów obu stron - do tego wzywamy - powiedział poseł PiS. Jak dodał, jest już wstępna zgoda jednego z uniwersytetów warszawskich i w końcu stycznia przyszłego roku taka debata mogłaby się odbyć. - Liczymy na to, że pan Donald Tusk, że jego eksperci nie umkną pola, że stawią się do tej debaty. Ona jest Polsce bardzo potrzebna i dla wyjaśnienia dramatu smoleńskiego niezbędna - powiedział Macierewicz. Dopytywany, kto konkretnie miałby wziąć udział w debacie, powiedział, że chodzi o debatę ekspertów i - jak dodał - "strona rządowa może wystawić osoby, które uzna za słuszne". Jeśli chodzi o ekspertów parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, Macierewicz wymienił nazwiska prof. Wiesława Biniendy, prof. Kazimierza Nowaczyka, dr. Grzegorza Szuladzińskiego, dr. Wacława Berczyńskiego. Poseł PiS dodał, że chodzi o ten zestaw nazwisk ekspertów zespołu parlamentarnego, który - jak mówił - "doprowadził do sformułowania najprawdopodobniejszej, najpełniejszej, najbardziej kompetentnej i naukowo zweryfikowanej hipotezy tego, co naprawdę się zdarzyło nad Smoleńskiem".