W ubiegły wtorek Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że decyzją prezydenta Andrzeja Dudy 15 sierpnia, w Święto Wojska Polskiego nie zostaną wręczone nominacje generalskie. Decyzję prezydent uzasadnił trwającymi pracami nad reformą systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi oraz brakiem uzgodnień w tej kwestii. BBN zaznaczyło też, że prezydent oczekuje szybkiego zakończenia prac nad tym projektem. Z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek poinformował, że premier Beata Szydło oczekuje, że BBN i MON będą pracować nad systemem dowodzenia "w duchu konsensusu i odpowiedzialności za rozwój armii oraz w trosce o bezpieczeństwo państwa". Macierewicz podkreślił w poniedziałek w TVP Info, że z prezydentem "nie ma ani konfliktu, ani tym bardziej sporu". Jednocześnie zaznaczył, że jego obowiązkiem jest przedstawienie wniosków generalskich, "zwłaszcza tam, gdzie one nie są związane z ewentualną reformą", co - zdaniem ministra - "zostało rozstrzygnięte wraz z mianowaniem szefa sztabu i wyznaczeniem, na wniosek pani premier Szydło, pana generała Surawskiego przyszłym ewentualnym wodzem naczelnym przez pana prezydenta". "Więc podstawowe elementy struktury przyszłego dowodzenia zostały już rozstrzygnięte. Moje wnioski generalskie dotyczyły działań bieżących, np. właśnie tego wielonarodowego dowództwa dywizyjnego w Elblągu, czy rektorów dowódców wyższych szkół wojskowych. Tego typu są to propozycje i jestem przekonany, że one zostaną szybko zrealizowane, nie mam co do tego cienia wątpliwości" - powiedział szef MON. "Rosyjsko-białoruskie manewry to duże zagrożenie" - Rosyjsko-białoruskie ćwiczenia "Zapad 2017" traktujemy jako duże zagrożenie - mówił minister Macierewicz. Szef MON zwrócił uwagę na możliwość pozostawienia części wojsk rosyjskich na terenie Białorusi i "zmianę układu sił na naszej granicy północno-wschodniej". W poniedziałek Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało, że w dniach 21-25 sierpnia w ramach przygotowań do rosyjsko-białoruskich manewrów "Zapad 2017" odbędą się wspólne ćwiczenia ze strukturami dowodzenia, jednostkami i oddziałami zabezpieczenia tyłów i zabezpieczenia materiałowo-technicznego sił zbrojnych Białorusi i Rosji. Żołnierze mają realizować zadania z zakresu zabezpieczenia tyłów i zabezpieczenia technicznego - m.in. ewakuację, naprawę pojazdów i sprzętu, a także montaż polowego rurociągu i infrastruktury do tankowania paliwa. Macierewicz pytany w TVP Info, czy te ćwiczenia są dla nas dużym zagrożeniem, odpowiedział: "Tak, traktujemy je jako duże zagrożenie. Przede wszystkim ze względu na możliwość pozostawienia części tych wojsk rosyjskich na terenie Białorusi i w ten sposób zmianę układu sił na naszej granicy północno-wschodniej. To jest poważne zagrożenie i tak to traktuję zarówno ja, jak i sekretarz generalny NATO i w zasadzie wszystkie państwa natowskie". O przybyciu rosyjskich oddziałów zabezpieczenia technicznego białoruskie Ministerstwo Obrony informowało 24 lipca. Dodatkowo na potrzebę ćwiczeń 15 sierpnia mają przyjechać na Białoruś żołnierze rosyjskich jednostek i oddziałów wchodzących w skład regionalnej grupy wojsk. Białorusko-rosyjskie manewry "Zapad 2017" odbędą się na terytorium Białorusi w dniach 14-20 września. Według oficjalnych informacji weźmie w nich udział 12,7 tys. wojskowych (w tym ok. 3 tys. z Rosji) i 700 jednostek sprzętu wojskowego. "Nie grozi nam wielka światowa wojna" - Nie sądzę, żeby nam groziła wielka światowa wojna, ale niewątpliwie napięcie, z którym mamy do czynienia na Dalekim Wschodzie, musi zostać szybko rozwiązane - powiedział minister Macierewicz. Zdaniem Macierewicza, który był gościem TVP Info, "mamy do czynienia ze świadomymi prowokacyjnymi działaniami ze strony Korei Północnej wspieranej przez Chiny i Rosję". "Widać raz jeszcze, że ten blok chińsko-rosyjsko-północnokoreański, w który wielu polityków nie wierzyło, bądź go bagatelizowało, jest blokiem agresywnym, który rzuca wyzwanie nieustannie NATO, a przede wszystkim Stanom Zjednoczonym. A to jest nasz strategiczny sojusznik, z którym jesteśmy związani przede wszystkim nie tylko solidarnością, ale i własnym bezpieczeństwem" - mówił szef MON. W ostatnich tygodniach Korea Płn. przeprowadziła próby rakietowe (w tym z pociskiem dalekiego zasięgu), które znacznie spotęgowały napięcie w stosunkach Pjongjangu z Waszyngtonem i krajami regionu. Amerykański prezydent Donald Trump kilkukrotnie zapowiadał zdecydowaną reakcję USA w przypadku spełnienia przez Koreę Płn. groźby ataku na wyspę Guam, gdzie znajduje się baza amerykańskiego lotnictwa.