Przewodniczący podkomisji smoleńskiej podkreślił, że niemożliwe jest przedstawienie wkrótce raportu końcowego, gdyż trwają badania naukowe i prace prokuratury w tej sprawie. "Wiadomo już, że niektóre z nich będą wymagały jeszcze wielu miesięcy i nie będziemy mieli wielu wyników na pewno nie tylko na 10 kwietnia bieżącego roku, ale obawiam się, że do końca tego roku. A przed uzyskaniem wszystkich analiz i badań związanych z ekshumacjami, czyli z tym co jest w kraju możliwe do zbadania, oczywiście ostatecznego, pełnego raportu komisji być nie może. Są też badania, które prowadzimy wraz z naszymi amerykańskimi ekspertami w uniwersytecie Wichita, gdzie rekonstruujemy samolot wraz z możliwością dokonania symulacji, które będą weryfikowały poszczególne hipotezy związane z jego rozpadem i samym przebiegiem ostatecznych momentów, sekund tragedii" - mówił Macierewicz w Radiu Maryja. "Musimy czekać" Szef podkomisji zaznaczył, że badania wymagają czasu, a w umowie dotyczącej badań amerykański uniwersytet zastrzegł, że wprawdzie cząstkowe wyniki będą spływały do Polski w trakcie prac, ale ostateczny efekt poznamy dopiero za około 10 miesięcy. "Musimy czekać, ale bardzo wiele rzeczy zostało już ustalonych, w bardzo wielu rzeczach jesteśmy już pewni i zgodni zarówno jeśli chodzi o tych ekspertów i członków komisji, którzy pracują w kraju, jak i naszych współpracowników z zagranicy, z międzynarodowego zespołu ekspertów pracujących z komisją. I ten zakres wiedzy zostanie przedstawiony wkrótce. Jedni nazywają to raportem cząstkowym, inni mówią i tak wolę - raportem technicznym, bo on nie będzie dotyczył kwestii związanych z poszukiwaniem i wskazywaniem, czy domniemywaniem ludzi odpowiedzialnych, tylko skupimy się na pokazaniu samego fizycznego przebiegu katastrofy. I to zostanie przedstawione w najbliższym czasie" - pokreślił były minister obrony. "Raport skupiać będzie się zapewne na tych aspektach katastrofy, które dotychczas nie były badane lub w ogóle były kwestionowane, w ogóle odrzucane" - zaznaczył Macierewicz. Macierewicz: Ocenzurowano ludzi badających katastrofę Stwierdził też, że po katastrofie smoleńskiej podejście Polski do jej badania było "wyjątkowe". "Zgodnie podręcznikami i regułami badania katastrof lotniczych jedną z pierwszych kwestii, którą się bada, są ewentualne ślady możliwości eksplozji i zniszczenia będącego wynikiem awarii technicznej bądź będącego wynikiem świadomego działania ludzkiego, mającego na celu spowodowanie katastrofy, a w tym przypadku była to kwestia, o której wręcz nie można było mówić, a tym bardziej nie wolno było badać" - stwierdził Macierewicz. "Mieliśmy taką sytuację, że pan Bogdan Klich, który otrzymał raport w pierwszych dniach badania tej katastrofy, mówiący o odpowiedzialności rosyjskiej wręcz zakazał podejmowania takiego tematu. To są rzeczy wstrząsające zupełnie, szokujące jak ocenzurowano nie tylko polską opinię publiczną, ale jak ocenzurowano ludzi, którzy badali tę katastrofę, odpowiedzialnych za badanie. Przecież drugi szef tej komisji pan minister Jerzy Miller bardzo jasno na samym początku postępowania komisji powiedział, że wyniki mają być takie, jak wyniki komisji rosyjskiej, bo inaczej panowie ukręcicie sobie bicz na własne plecy. To są dokładne jego słowa. Mamy tutaj do czynienia z sytuacją, która miała z góry uniemożliwić badanie pewnych aspektów" - mówił. "Te aspekty będą przypomniane, będziemy starli się ten przedstawić zakres , który był dotychczas zupełnie niezeznany" - dodał szef podkomisji smoleńskiej.