"To poważny atak, wykazuje podobne cechy charakterystyczne jak atak sprzed miesiąca, tyle że teraz był skoncentrowany na jednym kraju - na Ukrainie, chociaż dotknął też prawie całej Europy zachodniej oraz niektórych innych krajów, instytucji i przedsiębiorstw związanych z Ukrainą" - powiedział PAP Macierewicz. W ocenie ministra obrony, "atak może mieć wpływ na bezpieczeństwo cybernetyczne kraju i naszych możliwości obronnych". "Na szczęście, według mojej wiedzy, nie zostały zaatakowane w Polsce żadne instytucje związane z szeroko rozumianą sferą bezpieczeństwa. Z tego punktu widzenia Polska ciągle jest w lepszej sytuacji niż inne kraje, ale szeroki zasięg, a zwłaszcza koncentracja na Ukrainie, której bezpieczeństwu - jak uznali tamtejsi specjaliści - atak zagraża, jest dla nas istotnym sygnałem ostrzegawczym o postępujących działaniach przeciwnika" - dodał. "Według Ukraińców, są nim Rosjanie. Nie wiem, czy ta diagnoza jest trafna, ale trzeba ją brać pod uwagę" - zaznaczył szef MON. "Ponieważ ten atak jest - z naszego punktu widzenia - groźniejszy niż atak sprzed miesiąca, ze względu na koncentrację ukraińsko-europejską - należy bardzo poważnie do niego podejść. Na szczęście MON w ostatnich dniach przejęło odpowiedzialność, a minister obrony jest dysponentem akcji Skarbu Państwa w przedsiębiorstwie, które ma potencjał pozwalający stać się narodowym operatorem systemu bezpieczeństwa cybernetycznego - firmie Exatel" - powiedział. "Historia dążenia do tego żeby Exatel, który jako jedyny dysponuje odpowiednimi możliwościami, był w stanie pełnić rolę narodowego integratora bezpieczeństwa, trwała 'zaledwie' 25 lat" - dodał minister. We wtorek obiektem ataku hakerskiego stały się systemy komputerowe wielu krajów, w tym Danii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Rosji, Indii i Polski. Pierwszym celem zmasowanego cyberataku - wymierzonego w system bankowy i telekomunikacyjny, rządowe sieci komputerowe, najważniejsze lotniska w kraju, ciepłownie, elektrownie oraz stołeczne metro - była Ukraina. Wśród zaatakowanych znalazły się m. in. działający głównie w branży transportu morskiego i energii duński koncern A.P. Moeller-Maersk oraz jej terminale w największym w Europie porcie w Rotterdamie, a także brytyjska firma WPP - gigant z branży reklamy i public-relations. Fala ataków cybernetycznych dotarła także do USA, gdzie jej pierwszą ofiarą stał się odział koncernu farmaceutycznego Merck na Wschodnim Wybrzeżu. Awarię sieci teleinformatycznych zgłosił też koncern spożywczy Mondelez. Szwajcarskie służby ds. cyberbezpieczeństwa podały po południu, że za awarie systemów komputerowych, do których doszło we wtorek w Europie, jest odpowiedzialny wirus typu ransomware znany jako Petya. Złośliwe oprogramowanie ransomware przejmuje kontrolę nad komputerem, a następnie żąda od właściciela zapłaty lub podjęcia określonych działań w zamian za odblokowanie komputera. W środę w związku z atakami zebrał się Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. Po jego posiedzeniu premier Beata Szydło poinformowała, że nie było powodów, by zwiększać stopień alarmowy. Jak powiedziała, nie odnotowano ataków na instytucje państwowe w Polsce, było natomiast kilka przypadków ataków na systemy prywatne i komercyjne. Policja miała zgłoszenia od kilku prywatnych podmiotów. W połowie maja przypuszczono ponad 45 tys. ataków na sieci informatyczne w 74 krajach, głównie w Rosji, gdzie zaatakowano m in. komputery MSW i największego operatora telefonii komórkowej; celem była także brytyjska służba zdrowia - na Wyspach zaatakowano m.in. szpitale w Londynie. Wtedy także złośliwy program domagał się okupu za odblokowanie komputera. Pod koniec marca PGE podpisała umowę sprzedaży wszystkich akcji firmy Exatel na rzecz Skarbu Państwa RP. Cena sprzedaży wyniosła ponad 368 mln zł; umowę w imieniu SP podpisał szef MON.