Odniósł się w ten sposób do sobotniego listu zespołu smoleńskiego przy kancelarii premiera (kieruje nim Maciej Lasek), który zaapelował, by zespół Macierewicza pokazał dowody na poparcie swoich teorii, albo przeprosił za wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Lasek i pozostali członkowie jego zespołu pracowali w państwowej komisji badającej katastrofę smoleńską. Jej przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Macierewicz mówił, że kancelaria premiera dysponuje wszystkimi materiałami, których publicznie po raz kolejny żąda. - Postanowiliśmy, iż czas skończyć z tym festiwalem udawania i dziwnych zachowań i zwróciliśmy się do prokuratury (...) o przesłuchanie wszystkich członków komisji pana Millera, w tym oczywiście także pana Laska, na okoliczność ich działania w związku z badaniem tragedii smoleńskiej - powiedział Macierewicz. Wniosek złożył w ostatnią środę pełnomocnik kilku pokrzywdzonych mec. Piotr Pszczółkowski. Przesłuchania - powiedział Macierewicz - miałyby się odbyć w obecności biegłego, którym miałby być ekspert lotniczy zespołu parlamentarnego dr Bogdan Gajewski z Kanady. Macierewicz wyraził nadzieję, że prokuratura opublikuje stenogramy z przesłuchań członków komisji Millera, tak jak opublikowała niedawno zeznania ekspertów zespołu parlamentarnego. Od trzech i pół roku kłamią i oszukują opinię publiczną - Podstawowym problemem związanym z panem dr. inż. Laskiem i jego chlebodawcą, czyli premierem Donaldem Tuskiem, jest to, że od trzech i pół roku kłamią i oszukują opinię publiczną co do przebiegu tragedii smoleńskiej, nie zbadawszy podstawowych danych wyjściowych - powiedział Macierewicz. Macierewicz podkreślił, że komisja Millera nie badała wraku, ani brzozy. - W materiałach komisji Millera nie ma ani jednego raportu, protokołu oględzin miejsca zdarzenia - twierdził poseł PiS. Lasek wielokrotnie wcześniej wyjaśniał, że z 34-osobowej komisji Millera w Smoleńsku było kilkanaście osób, część z nich od dnia katastrofy. Macierewicz podkreślił, że jego zespół od grudnia 2010 r. stopniowo przekazywał swoje materiały do kancelarii premiera i prokuratury. Wśród nich były - jak mówił - biała księga (z czerwca i lipca 2011 r.) i raporty na 28 miesięcy po katastrofie (z sierpnia 2012 r.) i o stanie badań (z kwietnia 2013 r.) oraz opracowanie Duńczyka Glenna Jorgensena (przetłumaczone na język polski w sierpniu 2013 r.). Oczekujemy, że pan Lasek odniesie się do tych obliczeń - mówił Macierewicz o materiale Jorgensena. Pytany o materiały, na podstawie których zespół parlamentarny przygotował swoje publikacje, Macierewicz powiedział, że są one wszystkie w raportach. - Każdy z raportów zespołu parlamentarnego zawiera, przywołuje dane wyjściowe, na których się opiera - podkreślił. Lasek: Pokażcie dowody albo przeproście Natomiast zespół Laska od maja zwraca się do zespołu Macierewicza z prośbą o "przekazanie pisemnych ekspertyz wraz z materiałem źródłowym", które są podstawą hipotez formułowanych przez ekspertów zespołu parlamentarnego - dra Wacława Berczyńskiego, prof. Wiesława Biniendy i prof. Kazimierza Nowaczyka. Lasek ocenił, że jeżeli ktoś publicznie ogłasza, że według niego przyczyny katastrofy są inne niż przedstawione przez komisję Millera, to powinien przedstawić materiał dowodowy, a nie same hipotezy. Macierewicz zwołał w sobotę konferencję prasową po apelu zespołu Laska. "Zwracamy się do zespołu parlamentarnego, przewodniczącego Antoniego Macierewicza i jego ekspertów, aby zachowali powagę instytucji, które reprezentują, i osobisty honor. Pokażcie dowody na swoje teorie albo zakończcie prace swojego zespołu i przeproście za to, że przez ponad trzy lata wprowadzacie w błąd opinię publiczną i media" - napisał Lasek. Podkreślił, że miejsce na naukową dyskusję jest u boku specjalistów, a nie polityków. Zdaniem Laska, mimo że teorie lansowane przez zespół Macierewicza są ze sobą sprzeczne i nie ma żadnych dowodów na ich poparcie, "nadal jesteśmy świadkami kampanii kłamstw i oszczerstw, także personalnych". Według członków zespołu Laska, Macierewicz wypowiadając się na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej, "kieruje swoje słowa przede wszystkim do potencjalnych wyborców".