"Oczywiście nie potwierdzę, że dobrze się stało, że mnie odwołano, bo tak najnormalniej w świecie nie uważam. Chciałem podstawowe sprawy dokończyć, a nie przerywać w trzech czwartych, czy dziewięciu dziesiątych" - podkreślił były szef MON w rozmowie z TV Trwam. Jak zaznaczył, dobrze ocenia obecny stan rzeczy w resorcie obrony i bezpieczeństwie Polski, ale nie wie, jaki będzie ciąg dalszy. Według b. ministra nieszczęściem dla Polski byłoby rozbijanie obecnego obozu rządzącego. "To jest wielka, wielka zdobycz Polaków, którzy zjednoczyli się w jednym bloku patriotycznym" - podkreślił Macierewicz. "Rosyjskie media piały z zachwytu, że rusofob odchodzi" Jego zdaniem, po rekonstrukcji rządu największa radość była w Rosji. "Wszystkie media rosyjskie piały z zachwytu, że rusofob odchodzi. Ja nie jestem rusofobem, podziwiam kulturę rosyjską, głęboko wierzę, że nadejdzie taki dzień, kiedy porozumienie z Rosjanami będzie możliwe" - powiedział b. szef MON. Zaznaczył jednak, że nie będzie go, póki rządzi tam aparat sowiecki. Macierewicz, który jest teraz przewodniczącym podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej podkreślił, że liczy na zakończenie prac nad wyjaśnianiem przyczyn katastrofy - a przynajmniej wiosną przedstawienie raportu technicznego, bo wskazanie osób winnych jest dużo trudniejsze. Przypomniał, że samolot TU154M przed katastrofą był remontowany w Samarze, a pilnował tego remontu jeden żołnierz, który przez to nie mógł być przez cały czas przy tych pracach. "Silniki były remontowane jeszcze gdzie indziej i tam już nie było nikogo" - dodał. B. minister dodał, że liczy na pomoc nowego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, ponieważ jest to jego komisja i istnieje tylko o tyle, o ile minister jej to umożliwi przez cała podległą mu strukturę i środki. Podkreślił, że dziś sam skupia się na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy i jest zdania, że współpraca z ministrem Mariuszem Błaszczakiem "z pewnością będzie świetna". Maciereiwcz liczy na zmianę podejścia Gowina Macierewicza cieszy, jak mówił, zmiana podejścia do sprawy Smoleńska przez nową minister Jadwigę Emilewicz. Dodał, że liczy na podobną faktyczną zmianę jej partyjnego szefa Jarosława Gowina. Przypomniał, że był on za rządów Donalda Tuska ministrem sprawiedliwości, który miał dostęp do wielu materiałów i dokumentów w tej sprawie. "To, że słyszał i nie protestował, to jedno, ale przecież to jego resort fałszował szereg spraw - nie to, że za jego rządów, ale jego poprzednik był za to odpowiedzialny. Te dokumenty były cały czas trzymane pod suknem, naród był okłamywany" - mówił Macierewicz. Jak dodał, liczy, iż taka postawa wicepremiera Gowina zmieniła się. "Chcę powtórzyć, to co powiedziałem Jarosławowi Kaczyńskiemu - bez względu na to, co będę w życiu robił, bez względu na to, jaką pozycję społeczną czy zawodową będę zajmował, doprowadzę do dojścia do prawdy w sprawie tragedii smoleńskiej - niezależnie od tego co się stanie w najbliższej, czy dalszej przyszłości" - powiedział b. minister obrony w TV Trwam. "W tej sprawie proponuję, żeby nikt nie miał cienia wątpliwości" - dodał. Minister Przedsiębiorczości i Technologii Jadwiga Emilewicz we wtorek w Trójce, została zapytana o jej słowa kierowane w 2014 roku pod adresem prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, uznające go za współodpowiedzialnego, obok ówczesnego premiera Donalda Tuska, za przerwanie ciszy i zgody narodowej po katastrofie smoleńskiej. Minister odpowiedziała, że był to tekst "napisany w dużych emocjach". "Publicystyka rządzi się swoimi prawami. Używamy fraz retorycznych raz bardziej szczęśliwych, raz mniej szczęśliwych" - stwierdziła. W ubiegły wtorek prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego dokonał zmian w składzie rządu - m.in. dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński został szefem MSWiA w miejsce Mariusza Błaszczaka, który z zastąpił Macierewicza na stanowisku szefa MON. Emilewicz została w rządzie ministrem przedsiębiorczości i technologii.