- Nie było takiej katastrofy, która doprowadziłaby do takiego zniszczenia samolotu - mówił podczas konferencji. - Jak słyszymy, nie ma żadnych dowodów, że doszło do wybuchu wewnątrz maszyny - dodał Macierewicz. Pokazał zdjęcie przedstawiające zniszczoną salonkę prezydenta. - Biegli rosyjscy próbują ratować sytuację, twierdząc, że jest to hydrauliczne uderzenie paliwa. Stwierdzenie i opis, że mamy do czynienia z wewnętrzny zniszczeniem jest niewątpliwy. Przecież to jest część, która mówi, że samolot został rozerwany od środka - mówił. - W zamian za to jesteśmy raczeni opowieściami, że zbadano próbki - dodał. Zdaniem Macierewicza "mamy do czynienia z sytuacją niezwykłą". - Wyjaśnienie przyczyn katastrofy, w której zginął prezydent RP, jest absolutnie konieczne. Mamy do czynienia z systematycznym ukrywaniem sprawców, którzy doprowadzili do śmierci przedstawicieli elit - uważa. - Sprawa, która była w centrum bardzo wielu pytań: jak doszło do złamania brzozy, która według raportów Anodiny i Millera doprowadziła do przewrócenia się samolotu do góry nogami. Według tych raportów maszyna wznosiła się w chwili uderzenia o drzewo do góry pod kątem 12 stopni, a kąt natarcia skrzydła wynosił 15 stopni. Biegli stwierdzili, że drzewo zostało złamane uderzeniem z góry do dołu. Należy podziękować biegłym. W zakresie wybuchu wykazała się indolencją, a w zakresie łamania brzozy rozstrzyga spór w sposób jednoznaczny: drzewo zostało zniszczone przez spadającą, wąską część czegoś metalowego. Na pewno nie była to część związana z tym samolotem. Na pewno nie było to skrzydło maszyny - podkreślił Antoni Macierewicz. - To śledztwo musi być rozpoczęte od początku - podsumował.