Minister obrony narodowej zwrócił uwagę, że na bezpieczeństwie NATO odbiła się śmierć w katastrofie smoleńskiej dwóch polskich prezydentów - urzędującego Lecha Kaczyńskiego i ostatniego na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego - oraz najwyższej kadry wojskowej. "To była realna strata dla polskiego bezpieczeństwa i dla bezpieczeństwa NATO. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, jeżeli ktoś sobie z tego nie zdaje sprawy, to naprawdę nie powinien się publicznie wypowiadać, bo to albo oznacza, że jego antypolskie emocje przesłaniają mu umysł po prostu, albo oznacza, że poziom intelektualny nie kwalifikuje go do wypowiedzi publicznych" - powiedział Macierewicz w Telewizji Republika. W ubiegłym tygodniu szef MON powiedział, że najwyższy czas, żeby NATO włączyło się w wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej. Przy okazji spotkania ministrów obrony NATO Macierewicz rozmawiał na ten temat z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii Michaelem Fallonem. Jak powiedział minister, NATO nie zobowiązało się do prowadzenia badania katastrofy. "Ani ja o to nie prosiłem, ani się z tym nie zwracałem, ani gen. Scaparotti o tym nie mówił. Za to mówiłem o włączeniu się poprzez przekazanie informacji, jakie NATO posiada, i taka obietnica została potwierdzona przez pana generała" - powiedział Macierewicz. Jego zdaniem, trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w ostatnich latach zmieniły się relacje między USA i NATO a Rosją. "Jeżeli jest możliwość, żeby pozyskać informacje, które dotychczas były często blokowane, bądź podwójny był taki mechanizm: po pierwsze rząd Donalda Tuska i pani (Ewy) Kopacz nie zwracali się po te informacje i robiły wszystko, żeby inne czynniki pozarządowe nie mogły ich uzyskać, i w związku z tym otrzymywały sytuację taką, że politycy natowscy mówili: "no nie, jak od nas nie żądacie, to my nic nie będziemy wam dawali". Jest inaczej obecnie, bo jest rząd, który chce to wyjaśnić, i jest inaczej, dlatego że politycy natowscy zdali sobie sprawę ze stopnia zagrożenia, jakie wprowadza do Europy Rosja, i z tego, że mamy do czynienia z ciągiem wydarzeń, które narastają, zagrożenia są coraz wyższe" - tłumaczył Macierewicz. Podkreślił przy tym, że obecną sytuację w Europie opisuje wypowiedź prezydenta Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu 2008 r.: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Według szefa MON, politycy zachodni "mają świadomość niezwykłej roli pana prezydenta Kaczyńskiego i mają świadomość swoich obowiązków wobec prezydenta Kaczyńskiego i tych, którzy polegli w Smoleńsku". "Śmigłowce kupimy szybciej, taniej i lepiej spełniając wymagania wojska" Kupimy śmigłowce szybciej, taniej i lepiej spełniając wymagania wojska - zapewniał w poniedziałek szef MON Antoni Macierewicz. Zaznaczył, że wojsko ma istotniejsze potrzeby niż śmigłowce, np. wynikające zagrożenia, jakie stwarzają rosyjskie rakiety. Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło w poniedziałek rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy złożyli wstępne oferty na dostawę 16 śmigłowców dla wojska - ośmiu dla sił specjalnych i ośmiu dla sił morskich. W poniedziałek przekazano producentom zaproszenia do składania ofert. Minister zapewnił, że nie jest to ostatnie postępowanie na śmigłowce, kolejne będzie dotyczyło maszyn przeznaczonych do transportu, po zakończeniu w październiku 2016 r. rozmów ws. kontraktu na 50 H225M Caracal produkowanych przez Airbus Helicopters. "My do tej liczby łącznie 50 śmigłowców dojdziemy po pierwsze szybciej, po drugie mniejszymi kosztami, a po trzecie z lepszymi skutkami bojowymi, bo dla każdego wymagania będą inne, do tego dostosowane śmigłowce, a nie dla wszystkich - różnorodnych przecież - zadań ta sama, jak to się ładnie mówi, platforma, co oznacza, że po pierwsze się przepłaca, a po drugie - dany rodzaj wojsk nie ma dostatecznie dobrze dostosowanego sprzętu, bo on spełniają ogólne zadania, nie spełnia nigdy tych właśnie konkretnych" - powiedział szef MON w Telewizji Republika. Minister wyjaśnił, że liczba zamawianych w obecnym postępowaniu śmigłowców dla sił specjalnych i morskich wynika po prostu z aktualnego zapotrzebowania wojska. Podkreślił, że największe zagrożenie dla Polski stwarzają rosyjskie siły rakietowe i zdolności do prowadzenia wojny hybrydowej. "Więc śmigłowce mają bardzo istotną rolę, ale inne potrzeby polskiej armii są bardziej istotne" - powiedział Macierewicz. O zamówienie ubiegają się wszystkie trzy firmy, które konkurowały w postępowaniu prowadzonym przez poprzednie kierownictwo MON. Są to: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporations (należące do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin), WSK "PZL-Świdnik" (należące do włoskiej grupy Leonardo) oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest. "Mam nadzieję, że wkład polskich zakładów, pracujących w Polsce, będzie bardzo istotny w tę produkcję" - powiedział szef MON, zastrzegając, że nie chce przesądzać, kto zwycięży. "Warunkiem niezbędnym dla każdego producenta, który bierze udział w tym postępowaniu, jest offset w ogóle, a w szczególności skonstruowanie, wybudowanie centrum serwisowego dla tych śmigłowców w Łodzi. To jest warunek sine qua non, bez którego nie będzie można wygrać tego postępowania" - podkreślił Macierewicz, dodając, że wymagania offsetowe są bardzo rozbudowane. Pytany o zapowiedzi zakupu kolejnych samolotów F-16 (nowych lub używanych), minister powiedział, że jeżeli w ogóle je kupować, "to chyba tylko, gdyby chodziło o najnowsze modele". "O F-16 myślimy. Rozmawiałem o tym z panią prezes Lockheed Martin (Marillyn Hewson - PAP). To bardzo była interesująca, ważna i obiecująca rozmowa, ale dopóki nie przyjrzymy się każdemu szczegółowi propozycji ze strony Lockheed Martin, rozmowa na ten temat jest przedwczesna" - powiedział minister. "Na pewno Polsce potrzebne są zarówno systemy antyrakietowe - i tutaj najbardziej zaawansowane są rozmowy z firmą Raytheon dla systemu Patriot - choć także jest propozycja MEADS na stole, jak i bardzo potrzebne są ewentualnie nowe F-16. Ale też pamiętajmy, że mamy także inne konieczności, które są przed nami, tzw. program Homar - czyli też obrony antyrakietowej - bardzo jest istotny i zrobimy wiele, żeby go uruchomić jak najszybciej" - dodał szef MON. Macierewicz mówił też, że z prezes amerykańskiego koncernu zbrojeniowego rozmawiał podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium. "To z punktu widzenia przyszłości naszego i programu antyrakietowego, i programu śmigłowcowego, i szeregu innych kwestii, które właśnie przygotowujemy bądź rozwiązujemy niesłychanie istotne. Naprawdę bardzo dobra, ważna rozmowa, która będzie swoje konsekwencje w najbliższej przyszłości" - powiedział szef MON. Amerykański koncern Lockheed Martin jest producentem samolotów F-16 używanych przez polskie Siły Powietrzne, uczestniczy w programie obrony powietrznej MEADS, a także wytwarza system HIMARS, które mogły być brane pod uwagę w prowadzonym przez MON programie Homar, zakładającym pozyskanie wyrzutni rakietowych o zasięgu od kilkudziesięciu do prawie 300 km. Minister był także pytany o plany pozyskania śmigłowców szturmowych. Poprzedni rząd po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego ogłosił, że przyspiesza to postępowanie, którego celem jest pozyskanie następców maszyn Mi-24. "One są w planie realizacji na lata dwudzieste i będą wtedy zamawiane, i przygotowujemy takie postępowanie także" - powiedział Macierewicz. Zastrzegł, by w tej sprawie nie ograniczać się do kilku znanych producentów zagranicznych. "Polskie zakłady, zarówno Świdnik, jak i Mielec, są naprawdę bardzo dobre i mogą sięgnąć po kooperację z ambitniejszym celem, z celem stworzenia własnej produkcji na dalszą metę oczywiście, nie jutro, nie pojutrze, ale stworzenia własnej konstrukcji. Wszyscy fachowcy, którzy się tym zajmują, mówią, że to jest realne" - powiedział szef MON.