W piśmie skierowanym do premiera Donalda Tuska zwrócono się o wydelegowanie rządowych ekspertów, rzeczoznawców, doradców do udziału w debacie. - Oczywiście gwarantujemy pana przedstawicielom pełną możliwość zabrania głosu, postawienia pytań i przedstawienia własnego punktu widzenia - napisano w liście zespołu do premiera. Pod koniec września działający przy KPRM pod kierownictwem Macieja Laska zespół ds. wyjaśniania opinii publicznej przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej zwrócił się do zespołu Macierewicza, by przedstawił dowody na głoszone teorie dot. katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. albo zakończył działalność i przeprosił za wprowadzanie w błąd opinii publicznej. Ponadto na piątkowej konferencji prasowej Macierewicz powiedział, że zawiadomił prokuratora generalnego o konieczności wznowienia śledztwa dotyczącego organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w związku z wywiadem b. ambasadora w Moskwie Jerzego Bahra, który ukazał się na portalu Wirtualne Polska, a także wydanym w formie książki. Macierewicz stwierdził, że wypowiedzi Bahra z wywiadu "są zasadniczo" różne od tego, "co zostało powiedziane podczas zeznań w śledztwie". Dlatego - stwierdził Macierewicz - powinien on być ponownie przesłuchany przez prokuraturę. Według polityka PiS, daje do myślenia np. wypowiedź Bahra z wywiadu, że gdy dowiedział się o rozdzieleniu wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego "był przerażony" i podkreślił, że Rosjanie tego "tak łatwo nie zaakceptują". Pod koniec września Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga ponownie umorzyła śledztwo dotyczące organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. Śledztwo po raz pierwszy zakończone w czerwcu 2012 r., w marcu br. nakazał wznowić sąd. Rzeczniczka prokuratury prok. Renata Mazur informowała we wrześniu, że postępowanie umorzono 20 września z braku znamion przestępstwa cywilnych urzędników państwowych. Stało się to po tym, jak prokurator wypełnił zalecenia sądu oraz przeanalizował po raz kolejny cały materiał dowodowy i doszedł do takich wniosków, jak rok temu. Prokuratura badała sprawę ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie w związku z przygotowaniami w 2010 r. lotów do Smoleńska - premiera z 7 kwietnia i prezydenta z 10 kwietnia. Chodziło o przygotowania w okresie od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. Wątki organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych zostały wyłączone wiosną 2011 r. z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie głównego śledztwa ws. katastrofy. W czerwcu 2012 r. - po zakończeniu innego śledztwa - praska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec b. wiceszefa BOR gen. Pawła Bielawnego, dotyczący m.in. niedopełnienia obowiązków w związku z wizytami premiera i prezydenta w Katyniu. Sprawa czeka na wyznaczenie terminu w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Macierewicz odniósł się w piątek też do publikacji "Naszego Dziennika", zgodnie z którą prokuratorzy "mieli spore kłopoty ze skompletowaniem grupy swoich najważniejszych doradców" w postępowaniu dot. katastrofy smoleńskiej. - Tylko jedna osoba z tego gremium pracowała jako członek komisji zajmującej się katastrofą dużego odrzutowca. Nikt nie ma uprawnień lotniczych na Tu-154M - napisał "ND". Poseł PiS stwierdził, że świadczy to o "mizerii" biegłych prokuratury zajmujących się katastrofą smoleńską. - Najprawdopodobniej zwrócę się do prokuratora generalnego, by w trybie nadzoru sprawdził kompetencje doradców, biegłych prokuratury, interweniował tak, by ten zespół był rzeczywiście kompetentny i zdolny do badania tej tragedii - zapowiedział Macierewicz. Według niego w gronie biegłych nie ma żadnego wojskowego kontrolera lotów, ani pirotechnika.