Projekt raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) z badania katastrofy z 10 kwietnia przekazano w środę w Moskwie Edmundowi Klichowi. MAK zawarł w nim 72 wnioski dotyczące pośrednich i bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej. Projekt raportu zawiera także siedem rekomendacji, jak uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Zostanie opublikowany po przekazaniu uwag ze strony polskiej - na co, zgodnie z Konwencją Chicagowską - przewidziano 60 dni. Macierewicz podkreślał podczas konferencji prasowej w Sejmie, że strona polska nie otrzymała jeszcze od Rosjan wszystkich dokumentów, o które wystąpiła. - Przedstawiciel tzw. Międzynarodowego Komitetu Lotniczego stwierdził (...) i potwierdził nasze obawy, iż strona polska nie otrzymała wszystkich dokumentów, o które wystąpiła. Otrzymała ich większość, ale nie wszystkie - zaznaczył. Jak podkreślił, mimo to akredytowany przy Komitecie polskim przedstawiciel płk Edmund Klich podpisał raport. - Trzeba spytać, czy podpisał za zgodą pana premiera, którego reprezentuje, czy też podpisał na własną rękę; a także, czy podpisanie tego dokumentu mimo nieotrzymania wszystkich dokumentów, o które występował, oznacza, że uważa je za drugorzędne dla sformułowania swojego stanowiska, w istocie niepotrzebne i w związku z tym aprobuje stanowisko strony rosyjskiej, która tych dokumentów mu nie przekazała - mówił. Macierewicz dodał, że jest to pytanie i on sam nie ma zamiaru tego przesądzać. - Może jakieś szczegóły mi nieznane inaczej każą interpretować to działanie - stwierdził. - Poinformowano nas, że Polska nie otrzyma w najbliższym czasie jednego z najważniejszych materiałów dowodowych, jakim jest wrak samolotu - zwrócił uwagę poseł PiS. Jak dodał, nie wiadomo także, w jakich okolicznościach ani na jakich warunkach wrak - będący własnością Polski - mógłby zostać nam przekazany. Według Macierewicza, uzasadnienie decyzji o nieprzekazaniu Polsce wraku jest "dosyć kuriozalne". - Jak traktować wyjaśnienia ze strony przedstawiciela MAK, że to właśnie dlatego ten wrak, ten samolot, te resztki zostały zniszczone, pocięte, przeniesione, żeby zrekonstruować (samolot)? - pytał. Jak mówił, celem rekonstrukcji jest możliwość dokonania analizy "wszystkich szczątków, każdej pozostałości tak, by móc ocenić, co się naprawdę zdarzyło". - Jak się ma do tego rekonstrukcja, której dokonał tzw. Międzynarodowy Komitet Lotniczy na płycie lotniska, państwo widzieli - dodał. - Jeżeli to, co zrobiono na płycie lotniska jest rekonstrukcją, to dokument, który nam tu przekazano, jest raportem. (...) Taki raport, jaka rekonstrukcja - ironizował Macierewicz. Poseł dodał, że nadal nie wiadomo, kiedy do Polski trafią tzw. czarne skrzynki tupolewa ani czy polscy specjaliści przygotowujący stanowisko wobec projektu raportu będą dysponowali oryginałami. - Raczej należy w to wątpić - stwierdził. Według Macierewicza ze stanowisko MAK wynika także, że prawdopodobnie nie zostanie przedłużony okres 60 dni na ustosunkowanie się strony polskiej do projektu raportu. W jego ocenie oznacza to, że nie będzie możliwe przedstawienie "obiektywnego i wyczerpującego" polskiego stanowiska, "zważywszy ogrom materiału, zważywszy konieczność tłumaczenia, zważywszy na to, że polscy specjaliści nie mieli dostępu ani do oryginałów czarnych skrzynek ani możliwości zbadania wraku".