Aktor udzielił obszernego wywiadu, w którym mówił m.in. o zachowaniu ojca i potrąceniu przez niego - pod wpływem alkoholu - motocyklisty. W rozmowie z dziennikarzem "Polityki" poruszył też wątki polityczne. "Gdyby prześledził pan moje media społecznościowe, to jest tam coraz mniej o polityce. Wszyscy, którzy mnie obserwują, wiedzą, jakie mam poglądy na temat tej władzy i jej działań. Tylko że poza dawaniem otuchy podobnie myślącym i odczuwającym całe to moje udzielanie się niewiele zmieniało" - wyjaśnił. "Gdy patrzę, jak bardzo teraz Ukraińcy marzą o Unii, o Europie, to coś mi się przypomina. Po upadku PRL byliśmy wymęczeni tym Wschodem, parliśmy za wszelką cenę na Zachód. Mieliśmy w sobie jakieś ogromne pragnienie Zachodu, które czuliśmy, że w nas jest, i bardzo chcieliśmy móc się w tym odnajdywać. I wydawało się, że wszyscy będziemy szli w tym kierunku. I to było bardzo usypiające. Dziś okazuje się, że to nasze zawieszenie pomiędzy Wschodem a Zachodem jest niezwykle głębokie. I niezwykle tragiczne, bo nie mamy jasnej identyfikacji" - przyznał. Według aktora wschodnioeuropejski styl myślenia "tkwi głęboko w nas". "Na różnych poziomach i różnie to manifestujemy. Ale jest w nas to zawieszenie" - mówił, dodając, że "polskość jest niewątpliwie stanem umysłu". Maciej Stuhr: PiS bez zażenowania zmienia zasady gry Dlaczego opozycja przestaje wierzyć w swoich kandydatów? - zapytał dziennikarz. "Spora część z nas doskonale potrafi powiedzieć, co jest nie tak, co jest skandaliczne, co się w głowie nie mieści i co absolutnie nie powinno się wydarzać. Ale mamy wciąż kłopoty ze sformułowaniem nowej wizji, za którą wszyscy chcieliby pójść, jakiej Polski chcemy" - stwierdził Stuhr. "W Polsce przedpisowskiej mój kolega wziął kredyt oparty na WIBORZE, bo doradca mu powiedział: 'Panie Marku, to jest WIBOR. Żeby to drgnęło, to by musiała przyjść jakaś wojna albo pandemia'. Tamtego świata już nie ma i im szybciej to zrozumiemy, tym prędzej i lepiej sobie poradzimy z tym obecnym" - zaznaczył. Według aktora "można promować różne pomysły i modele życia". "My - użyję tego okropnego słowa - celebryci chętnie weźmiemy w tym udział. Problem w tym, że po pierwsze, PiS ma kluczowe dla postaw większości media, a po drugie, nienawidzi z góry każdego tematu, który my podejmiemy. Czasem serio się zastanawiam, czy nie powinniśmy być sprytniejsi i np. celowo propagować zwiększenia ruchu aut w centrach. Wtedy oni z pewnością natychmiast zaczęliby promować jego ograniczenie" - dodał. "Jeśli chodzi o gry polityczne, to o jakiejkolwiek grze mówimy, PiS jest w tym lepszy, bo bez zażenowania zmienia od razu reguły. (...) Mam wrażenie, że PiS nie potrafi "grać w młodzież". Oni po prostu nie kupują tego dziaderstwa, którym Jarosław Kaczyński karmi swoich wyborców. Chodzę czasem na spotkania z młodzieżą w liceach. Głównie w Warszawie, która jest oczywiście absolutnie niereprezentatywna dla reszty kraju. Ale ta młodzież, którą tam widzę, to czarny sen ministra Czarnka i jego prezesa. Są takie klasy, w których nie potrafię określić płci połowy z tych dzieciaków. Oni żyją, ubierają się i myślą tak, jak chcą" - opowiadał Stuhr.