"Proszę Pani, Proszę Pana, cóż mogę zrobić, że znów jestem głodny" - takimi słowami witał widzów jednego ze swoich telewizyjnych programów kulinarnych. Podczas gotowania opowiadał anegdoty dotyczące jedzenia, swojej rodziny, przyjaciół oraz studiów gastronomicznych. Na końcu zawsze próbował ugotowanych dań i z zadowoleniem głaskał się po brzuchu. "Mam nadzieję, że uda mi się nakłonić do gotowania nawet zagorzałych niedowiarków, tych, którzy mówią, że nie mają talentu do gotowania. Otóż, wystarczy namiastka talentu i praca, jedna udana potrawa i pochwały przy stole, żeby uwierzyć we własne siły" - napisał we wstępie do jednej ze swoich licznych książek kucharskich, w większości poświeconych tradycyjnej kuchni polskiej. Jest autorem m.in. takich pozycji jak "Kuchnia Polska. Kuchnia Rzeczypospolitej Wielu Narodów", "Moje najlepsze przepisy", "Gotuj ze mną", "Kuchnia domowa", "Szkoła gotowania Macieja Kuronia". Miał własną stronę internetową, a na niej ponad 2,5 tysiąca przepisów. Jeden z ostatnich tekstów zamieszczonych na stronie poświecił wieczerzy wigilijnej. Zakończył go słowami: "Wasz coraz bardziej świątecznie zakręcony Maciej Kuroń". Po jego śmierci na stronie ukazał się wpis: "Wszędzie jeszcze pełno Maćka, jeszcze półki spiżarni uginają się od przysmaków, które przygotowywał na święta. Jeszcze w kolejce czeka tyle książek do wydania, tyle spraw do omówienia. Jeszcze w sali teatralnej w Świdnicy unosi się zapach piersi kaczych i modrej kapusty z miodem, które ugotował na swoim ostatnim pokazie. Swoim dzieciom przekazał to wszystko czego nauczył się od swoich wyjątkowych rodziców. Ciepło, uśmiech, wierność zasadom, wrażliwość na innych ludzi. Zostawił im wielki dar smaku, smaku, którym przez lata ubogacał nas wszystkich. Maciej uczynił nasz świat lepszym i smaczniejszym". Maciej Kuroń zmarł w czwartek w swoim domu w Izabelinie. W ciągu dnia źle się poczuł. Rodzina wezwała pogotowie, reanimacja się nie powiodła. - Maciej bardzo kochał ludzi. Odszedł z przekonaniem, że nie skrzywdził nikogo - powiedziała Małgorzata Weremczuk, jego menadżerka. Miał 48 lat. Studiował w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Skończył gastronomiczne studia w USA. W latach 80. XX w. działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. W stanie wojennym za działalność opozycyjną decyzją ministra nauki i szkolnictwa został usunięty z listy studentów UW. "Jedyny syn, syn kochający, od niemowlęctwa zapatrzony w ojca. Ten kult ojca z pierwszymi butelkami mleka i soczkami wpoiła mu matka wraz z własną wielką romantyczną miłością do rycerza bez skazy, trochę błędnego rycerza, obrońcy słabych i uciśnionych. Też się dziwiłam, choć nie miałam Maciejowi za złe, że podzielając ideały i poglądy Ojca, zatrudnia się zawodowo w dziedzinie tak nieideologicznej" - pisała o Macieju Kuroniu Janina Barbara Słuszniak. "Od czwartego do dziesiątego roku mojego życia ojca w zasadzie nie było w domu. Z początku mówiono mi, że jest w wojsku. W 1967 roku między jedną a drugą odsiadką ojciec w drodze z przedszkola powiedział mi, gdzie był naprawdę i dlaczego. Uważał, że dziecka nie należy uczyć lęku. Tak wychowywał mnie i moją matkę. Był dumny, kiedy wchodziłem na najwyższe sosny, uczył mnie nurkować i wspinać się w Tatrach" - tak w jednym z wywiadów Maciej Kuroń wspominał ojca Jacka, wybitnego działacza opozycji demokratycznej.