, argumentując złożenie wniosku o kuratora. Według niego, "atmosfera w szkole, na ulicy, w mieście w stosunku do dzieci (Anety Krwaczyk) - to dramat, to zjawisko przerażające". Aneta Krawczyk to była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Na podstawie jej relacji w grudniu 2006 r. w "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst, po którym wszczęto śledztwo w sprawie tzw. seksafery. Krawczyk utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i szefowi Samoobrony . Kobieta twierdzi też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera. Zdaniem Łyżwińskiego, Aneta Krawczyk do tego stopnia naraziła publicznie swoje dzieci, że mieszkańcy Radomska, którzy spotykali się z nim, mówili o wniosku do rady miasta o odmowę jej zameldowania. - Odradzamy tym ludziom, żeby nie próbowali dokuczać, czy wyrządzać jakiejś krzywdy pani Anecie - powiedział poseł. Łyżwiński poinformował też, że dostał z biura pismo stwierdzające, że brakuje wpłat na konta partii i jej funduszu wyborczego, których dokonywać miała Krawczyk. Według niego, łączna suma brakujących wpłat to 15 tys zł. "Te osoby, które wpłaciły te pieniądze po prostu powinny teraz upominać się o ich zwrot, ponieważ te pieniądze nigdzie nie trafiły na żadne konto partii" - powiedział poseł.