- U Łyżwińskiego takie rzeczy zawsze były na porządku dziennym - opowiada "Dziennikowi". - Nigdy się z tym nawet nie krył. No chyba że w obecności żony. Wtedy nie widziałem, żeby jakieś dziewczyny podmacywał, ale za jej plecami to i do połowy potrafił rozebrać - tłumaczy były senator. Izdebski dodaje, że widział, jak Łyżwiński "dziewczynom rękę na piersi wkładał". - On ma bardzo gwałtowne ruchy. Zanim się taka zorientowała i obroniła, to już jej gdzieś tam biust niechcący wyskoczył. Takie zachowanie na imprezach to była normalka. A to gdzieś w kącie, a to na balkonie - podaje przykłady. Rozmówca "Dziennika" dodaje, że ma wątpliwości, czy Andrzej Lepper żądał usług seksualnych od pracownic biur poselskich. Tłumaczy, że zna przewodniczącego Samoobrony ponad 20 lat i "nigdy nie zaobserwował u niego takich skłonności". - Jeśli chodzi o Samoobronę, to typowałbym właśnie Łyżwińskiego. I Filipka. Temu też na imprezach zawsze inna na kolanach siedziała - mówi. Zobacz nasz raport specjalny: Seksafera w Samoobronie