Łyżwiński przez cztery dni nie przyjmował posiłków przygotowanych przez areszt na znak protestu przeciwko działaniom prokuratury i sądu. B. poseł w kantynie aresztu dokonał jednak w tym czasie zakupów z własnych środków na ponad 250 zł. Jak poinformował rzecznik aresztu śledczego Krystian Sobczak, głodówka Łyżwińskiego trwała cztery dni. - Pan Łyżwiński rozpoczął protest w ubiegły poniedziałek, a zakończył w piątek wieczorem, kiedy przyjął kolację - powiedział Sobczak. Dodał, że Łyżwiński w tym czasie przebywał pod opieką lekarzy, "tak jak każda inna osoba osadzona w areszcie". Według Sobczaka, Łyżwiński czuje się dobrze. Zdaniem kierownika działu penitencjarnego aresztu majora Jarosława Góry, zachowanie posła oceni dyrekcja aresztu. Jeśli uzna, że Łyżwiński przekroczył obowiązujące przepisy, to może go ukarać. - Wachlarz kar jest różny, od nagany poprzez zakaz robienia zakupów do zakazu widzenia - powiedział Góra. Jak dodał, poseł przyznał, iż jego zachowanie ma charakter demonstracyjny i skierowane jest "przeciwko działaniom prokuratury i sądu". - Poseł nie chciał jednak mówić o szczegółach, powiedział jedynie o ręcznym sterowaniu prokuratury przez ministra Zbigniewa Ziobrę - powiedział. Po aresztowaniu posła o "ręcznym sterowaniu" prokuraturą mówiła jego żona - posłanka Wanda Łyżwińska. - To jest dzieło ministra sprawiedliwości, który miał stać na straży swobód obywatelskich, prawa do porządku, prawa obywateli do rzetelnego procesu, a w rzeczywistości ręcznie steruje zarówno prokuraturą, jak i sądami - powiedziała na konferencji prasowej. Adwokat Łyżwińskiego - mec. Wiesław Żurawski zapowiedział, że jeśli postanowienie o aresztowaniu posła zostanie utrzymane w mocy przez sąd odwoławczy, to złoży skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zażalenie na areszt Łyżwińskiego będzie rozpatrywane w środę. B. działacz Samoobrony trafił do aresztu pod koniec sierpnia. Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła mu łącznie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Anety Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003. Poseł nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Łyżwiński jest drugim posłem - po byłym łódzkim "baronie" SLD Andrzeju Pęczaku - który trafił do aresztu, po tym jak zgodził się na to Sejm. Zatrzymany w 2004 r. Pęczak przebywał w areszcie ponad 25 miesięcy. Został zwolniony z niego w styczniu 2007 r.