Polacy kupili w ub.r. leki bez recepty za 4 mld zł. To grubo ponad trzy razy tyle, ile wydajemy np. na proszki do prania. Pod względem ilości spożywanych leków bez recepty jesteśmy na piątym miejscu w Europie, m.in. po Brytyjczykach i Niemcach. Za nami są np. Holendrzy, Włosi i Ukraińcy. Jeszcze wyżej jesteśmy w rankingach spożycia leków przeciwbólowych. Według specjalistycznego czasopisma "Manager Apteki" zajmujemy trzecie miejsce na świecie (według liczby zużytych opakowań), zaraz po Amerykanach i Francuzach. Tylko na Ibuprom wydajemy ok. 70 mln zł rocznie. Analitycy rynku farmaceutycznego są przekonani, że sprzedaż leków bez recepty napędzają teraz głównie zakupy pozaapteczne w marketach, kioskach z prasą czy na stacjach benzynowych. O ile sprzedaż w aptekach rośnie stabilnie, ale powoli, o kilka procent rocznie (w ubiegłym o 5,5 proc.), o tyle przychody sklepów z tego tytułu wzrosły w ubiegłym roku o 20 proc. Sklepowa sprzedaż farmaceutyków osiągnęła już poziom 400 mln zł. W tym roku ma się zbliżyć do pół miliarda. Leki bez recepty są bezpieczne dla zdrowia - jednak pod warunkiem, że są łykane w umiarkowanych ilościach, akcentuje "Gazeta Wyborcza" i podaje liczne przykłady, gdy nadużywanie np. środków przeciwbólowych doprowadziło do poważnych schorzeń, a nawet śmierci.