Na przegłosowanych przez Sejm rozwiązaniach suchej nitki nie zostawia senator PiS, Zbigniew Romaszewski. Wśród wad wymienia brak sankcji za bycie konfidentem i zrównanie prześladowców z ofiarami. - Jest to po prostu ujawnienie bez jakiejkolwiek puenty, bez jakiejkolwiek sankcji, nic się nie dzieje - tłumaczy. Podobnego zdania jest Krzysztof Piesiewicz. - Dzisiaj my nie znamy celu tej ustawy, my nie wiemy, o co chodzi. Mam takie poczucie, że komuś się podoba, żeby tak zrobić, albo ktoś się nie chce napracować, by to sprawdzać, i dlatego to robimy - mówi. Argumenty odpiera poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który pracował nad ustawą. Jego zdaniem, senatorowie chcą zburzyć jej konstrukcję i "zmierzają w kierunku utajniania". Najzabawniej w całej tej sytuacji zachowują się politycy Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw miesiącami przekonywali do jedynie słusznych zmian w lustracji, by teraz wszystko odkręcać - nagle bracia Kaczyńscy zmienili zdanie.