Świadkowie, na których się powołuje, utrzymują, że puste miejsca przy stołach stały się podczas tego rejsu normą, że ludzie padali jak muchy i że załoga - wbrew faktom - przez cały czas próbowała przekonywać, że wszystko jest w porządku, chociaż epidemia rozprzestrzeniała się bardzo szybko. Luksusowa "Oriana" wypłynęła z Southampton 4 grudnia, wróciła do tego portu w piątek. Zdaniem jednego z pasażerów, 67-letniego Briana Westona, na statku źle się działo już od samego początku: "Ludzie zaczęli chorować, gdy tylko podniesiono kotwicę, a choroba rozszerzała się błyskawicznie". Wycieczkę na promie "Oriana" wykupiło 1843 pasażerów, ceny biletów nie spadały poniżej 1400 funtów (1725 euro). Ogółem norowirusem, który wywołuje tzw. grypę żołądkowo-jelitową, zaraziło się z 378 z 2644 osób na pokładzie, licząc i pasażerów i członków załogi.