W środę opublikowano śledztwo, które przeprowadzili dziennikarze OKO.Press wraz z magazynem śledczym frontstory.pl oraz chorwackim centrum śledczym Oštro. Dotyczy ono transakcji Tomasza Poręby z Prawa i Sprawiedliwości, które mają opiewać na miliony złotych. Chorwacki biznes. Śledztwo ws. transakcji Tomasza Poręby Autorzy opisują, że były szef kampanii PiS "wszedł w branżę luksusowych apartamentów na wynajem", a jego działalność rozwija się na chorwackiej wyspie Korčula. Do dyspozycji wynajmujących ma być 11 mieszkań. Zwrócono uwagę, że chociaż takową działalność prowadzi, w oświadczeniach majątkowych, które musi składać każdy europoseł, od 2017 roku widnieje jedynie zapis, że polityk wraz z żoną prowadzi za granicą "firmę o profilu turystycznym". "Nie podaje ani nazwy firmy, ani kraju, w którym ma siedzibę. Oficjalnie niewiele wiadomo o szczegółach interesu Porębów, nie wiadomo, czym dokładnie zajmuje się małżeństwo. Firma o profilu turystycznym nie ma strony internetowej ani wizytówki w sieci" - wskazano w publikacji. Dziennikarze, przyglądając się oficjalnym zarobkom i wydatkom europosła stwierdzają, że nie byłoby go stać m.in. na nowy apartament w turystycznym kraju, jakim jest Chorwacja. "Gdyby CBA stwierdziło, że Poręba skłamał w oświadczeniu majątkowym, za fałszowanie zeznań groziłoby mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia" - konkludują autorzy śledztwa. Zagraniczne inwestycje Tomasza Poręby. Jest odpowiedź polityka Do ustaleń dziennikarzy odniósł się sam polityk PiS. W mediach społecznościowych zamieścił wpis, w którym stwierdził, że jego wszystkie inwestycje finansowane są z prywatnych środków. "Są dobrze udokumentowane, łatwe do zweryfikowania i skrupulatnie wpisywane do oświadczeń majątkowych. Rozumiem, że poszło na mnie znów grube zlecenie, ale są granice" - podał Poręba. Zaznaczył, że miesięczne wynagrodzenie europosła wynosi około 20 tys. euro. Jak dodał, w jego skład wchodzą: 7800 euro jako miesięczna podstawa, 6700 euro diety na miesiąc pobytu w Brukseli, ryczałt na biuro wynosi 4500 miesięcznie, dodatkowo są również zwroty za podróże. "Pomnóżcie to sobie geniusze śledczy przez blisko 15 lat kadencji w PE plus pięć lat w administracji PE i przestańcie się ośmieszać" - dodał we wpisie. W styczniu bieżącego roku "Rzeczpospolita" poinformowała, że prokuratura w Belgii wszczęła śledztwo w sprawie korupcji w Parlamencie Europejskim oraz powiązań europosłów z Katarem. Według publikacji "Rz", jednym z polityków, którym się przyglądano, był właśnie Tomasz Poręba. Odmienne informacje podawał z kolei "Fakt". Powołując się na belgijskich śledczych stwierdzono, że nazwisko polityka PiS nie widnieje w sprawie dotyczącej korupcji. Na liście miało również nie znajdować się nazwisko Ryszarda Czarneckiego. W rozmowie z Interią Poręba stwierdził, że "opozycja i wspierające ją media" chcą "przykleić aferę do Prawa i Sprawiedliwości". - Jeśli tak poważna gazeta puszcza artykuł ze zdjęciem moim i Ryszarda Czarneckiego, sugerując bez jakichkolwiek dowodów, że moja sprawa jest badana w kontekście tej afery, to odbieram to nie jako dziennikarstwo, ale wykonane na mnie zlecenia - mówił w styczniu Poręba. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!