Luksemburg: Protest górników kopalni Turów. Miasto zamieniło się w twierdzę
Górnicy z kopalni Turów protestowali w Luksemburgu. W manifestacji przed Trybunałem Sprawiedliwości UE wzięło udział ponad dwa tysiące osób. Związkowcy i towarzyszący im posłowie PiS zwracali uwagę, że Luksemburg zamienił się w twierdzę - na ulicach miasta było wielu funkcjonariuszy, rozstawiono ogrodzenia z drutu kolczastego, widać także wozy pancerne. W Luksemburgu wystąpił też Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

O godzinie 10 w Luksemburgu przed siedzibą Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpoczął się protest górniczej Solidarności w obronie kopalni węgla brunatnego Turów. Związkowcy nie zgadzali się na zamknięcie Turowa - w zamian zaproponowali zamknięcie Trybunału.

2 tys. górników w Luksemburgu
Protest miał pokojowy przebieg. Według organizatorów w demonstracji wzięło udział nieco ponad 2 tys. osób. Związkowcy manifestowali przed siedzibą TSUE, skąd przemaszerowali pod ambasadę Czech w Luksemburgu.
- W wyniku jednoosobowej absolutnie bezdusznej decyzji TSUE o zamknięciu kopalni Turów stajemy w obliczu utraty setek tysięcy miejsc pracy, paraliżu całego regionu, wepchnięcia nas i naszych rodzin w nędzę energetyczną. Nigdy nie pozwolimy się traktować jak polityczni zakładnicy. Jesteśmy zmuszeni bronić naszych praw i miejsc pracy w każdy dostępny dla nas sposób. Stąd ten protest - wyjaśniali swoje stanowisko w ulotkach protestujący.
Demonstrantom towarzyszyli politycy Prawa i Sprawiedliwości. Przekazywali, że miasto zmieniło się w twierdzę. "Drut kolczasty przeciwko legalnej demonstracji Solidarności w Luksemburgu! Czekam na oburzenie naszej opozycji na ten fakt, przecież gdyby takie druty rozwinięto w Warszawie polecieli by donieść do Europy na Polski Rząd. No więc jak totalna opozycjo?" - napisał na Twitterze poseł Marek Wesoły.
- Traktują nas jak bydło. Dosłownie. Wszędzie zasieki z drutu kolczastego. Jak podczas wojny. Z tego co wiem, to nielegalne - powiedział jeden z protestujących.
Luksemburg. Miasto-twierdza?
Inny zwrócił uwagę na ograniczenia, związane z wjazdem do Luksemburga. - Wymyślili sobie, że każdy musi mieć dokument sanitarny, albo robić test na miejscu. Robili wszystko, żeby utrudnić manifestację - zauważył.
Oburzenia nie kryła także europosłanka Anna Zalewska. "W Luksemburgu witani jesteśmy drutami kolczastymi i pancernymi wozami policji. Demokracja w europejskim wydaniu" - napisała.

- Jak nas chcą zamknąć, to my zamykamy TSUE. Krajowy zjazd delegatów NSZZ Solidarność przez uprawnienia nadane przez przewodniczącego i komisję krajową podjął decyzję o zabezpieczeniu przez zamknięcie TSUE. Podjął tę decyzję jednoosobowo, bo krajowy zjazd delegatów dał takie pełnomocnictwo przewodniczącemu Piotrowi Dudzie - mówił przewodniczący NSZZ Solidarność Kopalni Węgla Brunatnego Turów Wojciech Ilnicki.
- Jest jak na granicy z Białorusią - tak przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podsumował w rozmowie z PAP zasieki i płoty ustawione w dzielnicy Kirchberg, gdzie znajdują się siedziby instytucji unijnych. Dodał, że urzędnicy TSUE, mimo wcześniejszych ustaleń, nie chcieli odebrać petycji ze stanowiskiem protestujących.
Podczas protestu górników głos zabrał również Robert Bąkiewicz - szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Wyrok sądu w Luksemburgu
Przypomnijmy: w maju TSUE - odpowiadając na wniosek Czech - nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

Polsko-czeskie negocjacje zakończyły się fiaskiem. Teraz Czesi chcą powrócić do rozmów.