Naftochronu nie ma w sprzedaży i nie będzie. - Do momentu aż sprawa się nie wyjaśni rozporządzeniem, które to jakoś unormuje, nie będzie produkowany żaden olej technologiczny - zapewnia RMF prezes Rafinerii Trzebinia. Olej Naftochron pojawił się w obrocie chwilę po tym, jak zakład wycofał się z produkcji dwóch innych olejów o nazwach: Flonaft i FL. Naftochron miał niemal identyczny skład jak one. Wcześniej podczas dziennikarskiego śledztwa udało się ustalić, że kupowane przez hurtowników Flonaft i FL były nieoznakowane i niebarwione. I choć oficjalnie przeznaczone były do uzdatniania węgla i innych zastosowań technologicznych, to firmy transportowe kupowały olej jako paliwo dla ciężarówek. Przykład oleju Naftochron pokazuje, jak naprawdę działa mafia paliwowa w Polsce. Mafia paliwowa przejmuje to, co powinien przejąć Skarb Państwa - to jest najkrótsza definicja działalności mafii paliwowej. A działać może tylko dzięki lukom w przepisach dotyczących podatku akcyzowego. Prokurator Janusz Śliwa, który w Krakowie nadzoruje największe w Polsce śledztwo w aferze paliwowej, ma prostą receptę na rozwiązanie problemu. Jeżeli benzyna czy olej napędowy są akcyzowane, o tyle wszelkie inne preparaty "wynalazki" nie są taką akcyzą objęte. Innym wyjściem jest barwienie i znakowanie wszystkich produktów naftowych. Co prawda, można potem je odbarwić, ale jest to o wiele trudniejsze i potrzebne są do tego olbrzymie bazy paliwowe. Jednak choć problem jest znany od lat, nikt w ministerstwie finansów nie robi nic, aby to zmienić. Rocznie Skarb Państwa poprzez działanie mafii paliwowej może tracić nawet kilka miliardów złotych. Władze nie zmieniły, ani nie zamierzają jednak zmienić nieszczelnych przepisów w podatku akcyzowym. - To czysta kpina z prawa; nie rozumiem bierności ministerstwa finansów - to ostre komentarze polityków w sprawie utrzymywanej przez urzędników furtki prawnej dotyczącej akcyzy na paliwa i oleje produkowane w południowych rafineriach. Ta furtka - jak ustalili reporterzy RMF - pozwala na sprzedaż olejów technologicznych, które trafiają do baków samochodów i tym samym powodują miliardowe straty budżetu państwa. Resort nie zamierza zmieniać rozporządzenia - to ostatnie stanowisko urzędników. Ich zdaniem wystarczą kontrole, bo problem jest marginalny. Zdaniem Rafała Zagórnego, byłego wiceministra finansów, trzeba czym prędzej zlikwidować furtkę prawną. Podobnie myśli bezsilny w walce z urzędnikami Zbigniew Chlebowski z sejmowej komisji finansów: - To naprawdę budzi ogromny sprzeciw, ogromny niesmak, tym bardziej, że sygnalizują to ci, którzy się znają na obrocie paliwami. Zna się na pewno Maciej Gierej, były prezes Nafty Polskiej, obecnie szef rady nadzorczej Orlenu, który uważa, że trzeba objąć akcyzą wszystko, a potem zwracać. Przykład - mazut wykorzystywany w elektrowniach. Bardzo łatwo jest wykazać, że określony strumień tego mazutu został skonsumowany do produkcji energii - wtedy zdjąć i zwrócić tą akcyzę. Ale mimo gotowych i podanych na tacy rozwiązań nikt nie jest zainteresowany zmianą stanu zawieszenia. Komu więc na tym zależy? - Ludziom, którzy czerpią z tego korzyści - mówi Wiesław Kaczmarek.