Łukasz Szumowski był pytany w TVP Info, czy ma sobie coś do zarzucenia w związku z przedstawianymi w ostatnim czasie zarzutami związanymi z finansami jego rodziny. Szef resortu zdrowia ocenił, że jest to "polityczna nagonka związana z kalendarzem wyborczym". "To są czysto polityczne, awanturnicze doniesienia, które nie mają żadnego uzasadnienia poza kalendarzem wyborczym, bo te fakty były znane od dwóch, trzech lat i wtedy nie budziły niczyich emocji" - powiedział Szumowski. Jeszcze raz podkreślił, że nie wykonywał żadnych czynności nadzorczych nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. NCBR podlega ministerstwu nauki i szkolnictwa wyższego, Łukasz Szumowski był wiceszefem tego resortu od końca 2016 do początku 2018 roku, kiedy został ministrem zdrowia. "Definicja nadzoru w administracji jest taka, że jest to władcze wykonywanie czynności ingerujących w działanie instytucji. Nigdy czegoś takiego nie robiłem. Ten potencjalny konflikt interesów od początku zgłosiłem mojemu przełożonemu, panu premierowi Gowinowi i powtarzam: żadnych takich czynności nigdy nie wykonywałem" - zapewnił. Minister podkreślił jednocześnie, że stara się wszystkie doniesienia na ten temat prostować. "Spółka, w której udziałowcem jedynie jest mój brat, także takie sprostowania wysłała, wchodzi również na drogę sądową" - powiedział Szumowski. Jak tłumaczył, firma ta uzyskała 11 grantów w czasie, kiedy nie był on wiceministrem nauki. "A jak byłem wiceministrem nauki to większość grantów została odrzucona, a jeden został tylko przyznany, to pokazuje skalę absurdu" - wskazał. Ujawnienie majątku Szumowski potwierdził, że rozmawiał z żoną na temat ujawnienia majątku, zaznaczył jednak, że jest ona niezależną osobą. "Rozmawiałem, zastanawia się, jeśli się zdecyduje, to będzie jej decyzja, a nie moja. Ja nie kontroluję ani nie nadzoruję w jakikolwiek sposób mojej żony. Mamy rozdzielność majątkową od 2008 r." - dodał. Minister podkreślił też, że nie ma w tej sprawie nic do ukrycia. Pytany, czy spodziewał się, że właśnie w tym momencie zostanie oskarżony, że pomógł wzbogacić się bratu, Szumowski odparł: "Łączenie mojej pracy przy epidemii z jakimkolwiek zdobywaniem majątku jest żywym kłamstwem". Doniesienia "Gazety Wyborczej" "Gazeta Wyborcza" podała w ubiegłym tygodniu, że zanim Łukasz Szumowski wszedł do rządu, był udziałowcem dwóch z wielu spółek, których założycielem był jego starszy brat - Marcin Szumowski. Chodzi o firmy Vestera i Szumowski Investments. W czerwcu 2017 r., kilka miesięcy po tym, jak został wiceministrem nauki, Szumowski miał pozbyć się udziałów w spółkach, które następnie przejęła jego żona - Anna. Najwięcej, jak podała gazeta, warte były udziały Szumowskiego w spółce Vestera, czyli 87 tys. udziałów, wartych 4,3 mln zł. Spółka Szumowski Investments jest jednym z udziałowców OncoArendi Therapeutics, której prezesem jest Marcin Szumowski. Według ustaleń "Faktu", w latach 2017-2020 spółka Marcina Szumowskiego otrzymała z publicznych środków co najmniej 74 mln zł z dotacji i grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które podlega MNiSW. Ministerstwo wystąpiło o sprostowanie Ministerstwo Zdrowia wystąpiło do "Gazety Wyborczej" o sprostowanie treści materiału z 18 maja: "Biedny minister i jego bogaty brat. Tysiąckrotny skok biznesów rodziny Szumowskich". "Nieprawdą jest, jakoby minister zdrowia Łukasz Szumowski zbył swoje udziały w spółce Vestera 1 czerwca 2017 r. Minister zbył swoje udziały przed tym, jak w listopadzie 2016 r. został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego" - głosi sprostowanie. "Nieprawdą jest także jakoby minister Łukasz Szumowski jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego miał w swoich zadaniach nadzorowanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Łukasz Szumowski nie miał także pełnomocnictwa do wykonywania zadań w tym zakresie" - zaznaczono.