"Nie mam nic do ukrycia. Niewiele w tych oświadczeniach jest rzeczy skomplikowanych. W związku z tym bardzo prosto jest to sprawdzić. Wczoraj, ponieważ były wątpliwości co do mojego odręcznego pisma, przekazałem już drukowanymi literami napisane oświadczenie majątkowe" - wyjaśnił. Pytany o kontakty biznesowe z Danielem O., o których donosił serwis oko.press, powiedział, że "to był człowiek polecony przez jednego z lekarzy, który miał nam również finansowo zapewnić pewne przedsięwzięcie. Zostaliśmy, jak wiele osób w Polsce, w nierzetelny sposób potraktowani przez pana Daniela" - powiedział. "Nic z tego nie wyszło" Minister dodał, że znalazł się w grupie osób poszkodowanych. "Zainwestowałem tam gigantyczne ilości czasu i pracy i nic z tego nie wyszło. Jak to mówi się potocznie, jak jest kradzież roweru, to są dwie osoby zamieszane. Ten, co ten rower zabrał, i ten, co ten rower stracił" - posłużył się porównaniem i dodał, że o sprawie informował premiera i ministra koordynatora służ specjalnych. "Generalnie ta cała sprawa, która toczy się, nie była związana nijak ze spółką Necor, w której ja byłem, i ta spółka nie była objęta śledztwem. Nie było tutaj żadnych punktów stycznych. Trzeba tutaj wyraźnie powiedzieć - niestety byliśmy jednymi z poszkodowanych w tym całym procesie działalności" - wyjaśnił. Serwis oko.press podał 18 maja, że minister Szumowski i jego żona weszli w biznes z Danielem O. "Ich firma - Necor - miała budować klinikę kardiologii. W tym samym czasie O. budował piramidę finansową. W 2018 r. aresztowano go pod zarzutem kierowania grupą przestępczą, prania pieniędzy i wielomilionowych oszustw. Na lodzie zostali także obligatariusze Necoru" - napisali dziennikarze.