Łukasz Mejza wyszedł na mównicę sejmową na sam koniec czwartkowego posiedzenia izby niższej polskiego parlamentu. - Zazwyczaj się nie wypowiadam w taki sposób, ale po tak prymitywnym ataku, wystąpieniu największego heretyka polskiej politycy, jeszcze odwołującego się do religii, muszę odpowiedzieć publicznie i bardzo konkretnie - wskazał lubuski poseł. Były wiceminister sportu odtworzył następnie fragment przemówienia Donalda Tuska z sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej w Radomiu. - Mówię też o tym z pełnym przekonaniem jako chrześcijanin. Ludzie, jeśli ktoś wierzy w Boga i czuje się chrześcijaninem, to może głosować na partię, która ma Mejzę, Kurskiego, w ogóle o czym my rozmawiamy? Czy można głosować na kłamstwo, złodziejstwo, pogardę, nienawiść? Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS. To jest proste jak drut - mówił wówczas lider PO. - Panie Tusk, kiedy pan mówi o Bogum to międzynarodowe stowarzyszenie egzorcystów musi wziąć relanium. Pan chce wskazywać ludziom, co jest dobre, a co złe? Pan, serio? Który wyhodował Sławomira Nowaka, hoduje Klaudię Jachirę a Tomasza Grodzkiego broni niczym niepodległości? Pan chce być moralizatorem? - pytał Łukasz Mejza nieobecnego na sali przewodniczącego PO. Łukasz Mejza do Donalda Tuska: Farbowany niemiecki lisie Poseł ocenił także, że Tusk "próbuje prawić kazania", podczas gdy powinien wziąć się za napisanie programu politycznego. - Na konwencji, podczas której pan mnie w tak prostacki sposób zaczepiał, zapowiadał pan, że będzie to wydarzenie dziesięciolecia. Skoro już jesteśmy przy tym określeniu, to pan się wypowiadał jak typowy handlarz ze Stadionu Dziesięciolecia - ocenił. - Oprócz tego, że zaczepiał mnie pan osobiście, zadawał pan też pytania, co chociażby o. Rydzyk czy abp Jędraszewski wiedzą o seksie. To pan najpierw powinien powiedzieć, co wie chociażby o gospodarce, skuteczności czy polskiej racji stanu. Ale polskiej, panie farbowany niemiecki lisie - mówił Mejza. Jarosław Kaczyński jak Kazimierz Górski Na koniec swojego wystąpienia Łukasz Mejza pokusił się o sportowe porównanie. - Panie Tusk, Jarosław Kaczyński to jest taki Kazimierz Górski polskiej polityki. Człowiek, który serducho zostawił dla swojej reprezentacji, dla swojego kraju. Człowiek, który jest symbolem i zawsze będzie wzorem do naśladowania, bo zawsze był po właściwej stronie. Pan z kolei przypomina innego selekcjonera. Paulo Sousę - powiedział.