Chodzi o zamieszczone w serwisie YouTube nagranie, gdzie widać, jak Janusz Korwin-Mikke odpala petardy i rzuca przed psa, którego trzyma na smyczy. Zwierzę próbuje złapać petardy do pyska.Zdaniem Kohuta, zachowanie prawicowego posła naraziło psa na stres i możliwość doznania uszczerbku na zdrowiu lub życiu. "Paląca się petarda mogła być z łatwością wzięta do pyska (...), co mogło doprowadzić do śmierci zwierzęcia w przypadku jej wystrzelenia" - argumentuje polityk Wiosny. Zaznacza też, że bliskość wystrzału mogła doprowadzić psa do utraty słuchu. Film, na którym widać jak Korwin-Mikke w towarzystwie psa rzuca petardy, wywołał wiele komentarzy. Polityk tłumaczył później, że chodziło mu o wytresowanie zwierzęcia. "To jest kwestia tresury. Wytresowanie psa, żeby się nie bał wybuchów, to jest mniej więcej pięć minut ciężkiej pracy. To jest bardzo proste. Rzucamy petardę, on się trochę boi, dajemy mu kawałek kiełbasy, za drugim razem się boi mniej, a za piątym już to lubi" - wyjaśniał w Polsat News. Nie przekonuje to jednak Łukasza Kohuta, który w zawiadomieniu do prokuratury zauważa, że w zgłaszanej przez niego sprawie nie ma znaczenia fakt, że sprawca traktował swoje działania jako lekcję dla psa. "Sąd Najwyższy stoi jednoznacznie na stanowisku, że do wystąpienia przestępstwa znęcania nad zwierzętami nie jest konieczne dążenie sprawcy wprost do zadania zwierzęciu cierpienia" - argumentuje. Pismo datowane na 7 stycznia 2020 roku Kohut skierował do Prokuratury Rejonowej w Otwocku.