Ligęska spędził w więźniu w 13 miesięcy. Decyzja o zwolnieniu, jak powiedziała Łukacijewska, została podjęta z dnia na dzień przed rozstrzygnięciem apelacji zaplanowanej na 20 maja 2019 r. Było to możliwe dzięki bezpośredniej interwencji następcy tronu emiratu Abu Zabi, szejka Muhammada ibn Zajeda an-Nahajana, który zaapelował o umożliwienie Polakowi powrotu do domu. "Cieszę się bardzo, że decyzją prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich został uniewinniony i jest już w kraju" - powiedziała europosłanka PO. Przypomniała, że w jego sprawie wysłała pismo m.in. do prezydenta, premiera i ministra sprawiedliwości ZEA z "prośbą o wytłumaczenie, o przekazanie informacji, dlaczego i na jakiej podstawie pan Ligęska został aresztowany i siedzi w izolatce". "W tym liście pytałam, dlaczego odmawia mu się praw, jakie w demokratycznym kraju przysługują każdemu, kto ma prawo się bronić i komu powinna być udowodniona wina" - mówiła Łukacijewska i dodała, że żałuje, iż "europosłowie z PiS-u nie podpisali się pod tym listem". "To pokazuje siłę Parlamentu Europejskiego" Zdaniem europosłanki uwolnienie Ligęski "pokazuje siłę Parlamentu Europejskiego". "Myślę, że wpływ ma tę decyzję miała też troska Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby te kontakty z PE były na odpowiednim poziomie i żeby ich wizerunek nie został przedstawiony na forum PE w złym świetle. Bo ja była skłonna i zdecydowana zorganizować specjalne wysłuchanie w tej sprawie na forum PE. To pokazuje, że siła Parlamentu i oddziaływanie jest bardzo duże" - przekonywała. Łukacijewska przeczytała na konferencji również list Ligęski, który otrzymała. W liście Ligęska dziękuje jej za zaangażowanie i pomoc. Pytana przez dziennikarzy o działania polskiego MSZ w tej sprawie europosłanka odpowiedziała, że "nie zna szczegółów tych działań". "Patrząc jednak na pozycje, jakie ma dzisiaj MSZ na forum światowym, to nie wiem, czy to było mocne działanie. Ale oczywiście każde działanie się liczy. I sądzę, że w tym przypadku naciski na uwolnienie pana Ligęski były czynione z wielu stron" - dodała. Europosłanka, która kandyduje w wyborach do PE z listy Koalicji Europejskiej zaapelowała do wszystkich Polaków, którzy wyjeżdżają do ZEA, żeby szczególnie uważali. "To jest trochę inna kultura i chciałabym, aby Polacy nigdy nie musieli przechodzić przez takie piekło, jakie było udziałem pana Ligęski" - powiedziała. Do czasu nadania depeszy PAP nie uzyskała stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie. Ligęska został zatrzymany w kwietniu 2018 roku W lutym podczas konferencji bliskowschodniej w Warszawie o sprawie Ligęski rozmawiał szef MSZ Jacek Czaputowicz z ministrem spraw zagranicznych ZEA Abdullahem ibn Zajedem. Jak napisano wówczas w komunikacie MSZ, szef polskiej dyplomacji zwrócił się do szefa dyplomacji ZEA z wnioskiem o pomoc w nawiązaniu bezpośredniego kontaktu pomiędzy przedstawicielami Ambasady RP i prokuraturą. "Minister Czaputowicz podkreślił znaczenie sprawnego rozpatrzenia apelacji złożonej przez Polaka. Szef polskiego MSZ, mając na uwadze dobre relacje pomiędzy krajami, wyraził nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcia tej delikatnej kwestii" - dodano. Jak podawały media, Ligęska został zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w kwietniu 2018 roku; zarzucono mu posiadanie i zażywanie narokotyków; w styczniu 2019 roku został skazany przez sąd w Abu Zabi na dożywocie; Ligęska i jego bliscy cały czas podkreślali, że nie było dowodów na jego winę.